Grzegorz Skorupski - Witam na mojej stronie
News
"Gostyń dawny i niedawny" dostępny w sprzedaży w księgarniach gostyńskich oraz w redakcji Życia Gostynia. więcej...>>






Nakarm głodne dziecko - wejdź na stronę www.Pajacyk.pl
    Pierwsze miesiące niepodległości Gostynia - rok 1919



    Sytuacja w powiecie gostyńskim w pierwszych miesiącach po odzyskaniu niepodległości była szczególnie trudna. Mimo iż wojna skończyła się 11 listopada 1918 roku, dla mieszkańców Wielkopolski trwała ona nadal. Zakończenie działań wojennych na froncie zachodnim i podpisanie aktu kapitulacji, nie rozwiązywało sprawy przyszłości polskich ziem zachodnich. Dopiero Powstanie Wielkopolskie, które wybuchło w grudniu 1918 roku, przyniosło, po blisko trzech miesiącach walk, długo oczekiwaną wolność. Rok 1919 - pierwszy rok niepodległości, stanowi bardzo ciekawy okres nie tylko dla historyka.
    Pierwszy sylwester po zakończeniu trwającej cztery lata, krwawej wojny, nie był beztroski. Przyszłość jawiła się bardzo mgliście. Właściwie zdarzyć się mogło wszystko: od zajęcia naszych terenów przez komunistyczną Armię Czerwoną, po włączenie w skład Niemiec. Ludność w tych pierwszych miesiącach po zakończeniu działań wojennych często nie potrafiła określić, gdzie znajduje się władza państwowa. "Wobec ogólnego zamętu politycznego dotychczasowa władza faktycznie przestała istnieć"- czytamy w rozporządzeniu Naczelnej Rady Ludowej. W Gostyniu już 3 stycznia niemiecki landrat (starosta) Ryszard Lucke przekazał swe obowiązki przewodniczącemu Rady Miejskiej Wincentemu Dabińskiemu. Pierwszy polski starosta gostyński przyjął władzę jednak nie z rąk Lucka, lecz powołując się na wydane dzień wcześniej zarządzenie Powiatowej Rady Ludowej. Ten drobny, wydawać się mogło, szczegół miał podkreślić, że prawowitą władzę na tym terenie sprawuje polskie przedstawicielstwo. Zauważyć jednak należy dość kulturalny i pokojowy przebieg przejmowania władzy z rąk niemieckich. W odezwie do obywateli gostyńska Powiatowa Rada Ludowa wzywała: "Chcemy dobra wszystkich mieszkańców bez różnicy narodowości i wyznania. Świętym w tej chwili obowiązkiem każdego Polaka przyczynić się do utrzymania ładu, porządku i spokoju. Niech czci i honoru naszego nie splami żaden gwałt ani przeciwko osobie ni imieniu bądź własnych braci, bądź ludzi obcej narodowości". Także dotychczasowy niemiecki starosta podkreślał, że porządek i spokój " w czasie przewrotu dotychczas był zachowany". Strona polska, zgodnie z prawem, sprawowała także pieczę nad wyborami do konstytuanty niemieckiej, podkreślając, że Polacy, wbrew plotkom, nie zamierzają przeszkadzać ani utrudniać wyborów. Pierwsze miesiące były na pewno dla gostyniaków tragiczne. Część młodego pokolenia poległa na frontach pierwszej wojny światowej zmuszona walczyć w mundurze pruskim o realizację zupełnie im obcych celów militarnych zaborczego państwa. Jednak w chwili, gdy w Poznaniu wybuchło powstanie, patrioci gostyńscy natychmiast przyłączyli się do walk. Liczący około 350-400 ochotników batalion wyruszył spod gmachu Strzelnicy, by pod dowództwem ppor. Bernarda Śliwińskiego wziąć udział w powstaniu.
    Wszyscy pozostali mężczyźni w wieku od 18 do 50 lat zostali wcieleni do Straży Ludowej w swoim miejscu zamieszkania. Z obowiązku tego zwolniono jedynie księży, lekarzy, aptekarzy, weterynarzy oraz inwalidów z ponad 50 % uszczerbkiem zdrowia. Komendantem Straży Ludowej na powiat gostyński został Franciszek Polaszek, szefem sztabu Hipolit Niestrawski (późniejszy burmistrz), natomiast kwatermistrzem Bernard Murawski. Uroczyste zaprzysiężenie odbyło się na gostyńskim Rynku 11 maja 1919.
    Pierwsze wybory w niepodległej Polsce do Rady Miejskiej Gostynia odbyły się 24 marca 1919 roku. Rozporządzenie dotyczące przepisów wyborczych było jednocześnie aktem rozwiązującym dotychczasowe rady miejskie. Zgłoszono tylko jedną listę kandydatów. Tak więc osoby kandydujące automatycznie stawały się wybranymi. Uroczyste posiedzenie pierwszej Rady Miejskiej Gostynia w niepodległej Polsce odbyło się 14 kwietnia 1919 roku.
    W Gostyniu stacjonowały też oddziały Wojska Polskiego. Mimo iż w lutym teoretycznie ustały walki z Niemcami, młode państwo polskie znajdowało się w trudnej sytuacji. W dniu 5 czerwca NRL wydała decyzję o wprowadzeniu stanu wyjątkowego. Ponownie w Gostyniu wprowadzono godzinę policyjną. Oprócz funkcji militarnych stacjonujące wojsko mogło być jednak czasem trochę uciążliwe... W lipcu komendant powiatowy Kawski wydał rozkaz, w którym czytamy: "Wobec licznych wypadków podkopujących karność wojskową zakazuję sprzedawać po godz. 10 po południu wszelkich alkoholi wojskowym wszystkich stopni i szarż." Wynika z tego, że żołnierze mogli spożywać trunki alkoholowe tylko do 22.00. Miesiąc później wydano jednak kolejny rozkaz, w którym, zakaz sprzedawania alkoholu dla członków armii przedłużono do 23.00 włącznie! Jak więc rozumieć te rozporządzenia?
    Wzmożone spożycie alkoholu zawsze wiązało się występowaniem trudnych sytuacji społecznych. Z jednej strony zawiłość teraźniejszości skłaniała, by dać zmęczonej myśleniem głowie odpoczynek, z drugiej jednak - w czasach, gdy trzeba było podejmować ważne, strategiczne decyzje, wszelki brak skupienia i racjonalnego myślenia mógł być zgubny. Jedna z pierwszych uchwał Powiatowej Rady Ludowej dotyczyła właśnie... alkoholu. Uchwałą z 9 stycznia zakazano sprzedaży jakichkolwiek napojów wyskokowych aż do 20 stycznia! Karą za przekroczenie przepisów była likwidacja całego zapasu znalezionego alkoholu. Sprawą produkcji okowity nadzorował wówczas specjalny Urząd dla Spirytusu z siedzibą w Poznaniu. Każdy, kto chciał produkować lub handlować tym produktem, musiał zwrócić się do niego z prośbą o wyrażenie pisemnej zgody. Sprawa musiała być poważna, jako że z powodu licznych kradzieży transportowanej okowity, trzeba było wyznaczyć dwóch żandarmów, określając ich szczegółowe kompetencje: "dozorują nad odbiorem, jadąc z transportem aż do miejsca przeznaczenia". Czyżby zdarzały się napady na transporty niestrzeżonego alkoholu? Aby zapobiec nadmiernemu spożyciu alkoholu przez społeczność gostyńską, stosowano też inne środki. W kwietniu 1919 roku Urząd Policyjny wydał rozporządzenie, w którym czytamy: "Robotnika Feliksa (tu podano nazwisko) z Gostynia wskazaliśmy wszystkim właścicielom oberż i szynków jako osobę, której nie wolno sprzedawać trunków alkoholicznych i której pobyt w lokalach jest wzbroniony." Za złamanie tego zarządzenia groziła kara do 60 marek grzywny! Starano się również wydatnie zmniejszyć produkcję alkoholi. Mimo iż zakaz wyrobu napojów alkoholowych zniesiono 15 kwietnia, wprowadzono szereg innych ograniczeń, za których przekroczenie przewidywano nawet do miliona marek kary lub do pięciu lat więzienia! Wobec tak rygorystycznych środków zapobiegania pijaństwu, miejscowi amatorzy okowity zmuszeni byli próbować innych sposobów zaspokojenia swoich "wyrafinowanych" smaków. Analizując w 1919 roku akcję walki z alkoholizmem, "stwierdzono, z całą pewnością, iż wielu ludzi używa denaturowanej okowity do picia, robiąc z niej nalewki lub mieszając ją ze słodką wodą i miętowym wywarem". Czasy wojny minęły, a problem pozostał do dziś! Chyba jednak obecni "smakosze" denaturatu nie zadają sobie tyle trudu, by przyrządzić z niego pitny trunek.
    Tematy współżycia płciowego musiały być sferą bardzo wstydliwą dla władz miejskich, skoro rozporządzenie rządu Rzeszy z 11 grudnia 1918 roku ogłoszono dopiero 8 marca 1919. Czegóż ono dotyczyło? Otóż władze niemieckie postanowiły uregulować sprawę zwalczania chorób przenoszonych drogą płciową. Nie analizując szczegółowo tych paragrafów, warto zwrócić uwagę na nowość, jakim była możliwość zastosowania kary trzech lat więzienia dla osób, które, wiedząc (lub nawet podejrzewając), że są chore na "kiłę, rzeżączkę lub szankier," współżyły z innymi osobami. Zastosowano tylko wyjątek dla małżeństw lub zaręczonych - wówczas postępowanie karne rozpoczynano tylko na wniosek jednej ze stron. Cóż, miłość ci wszystko wybaczy?! Rozporządzenie dawało też oręż do walki z prostytucją, gdyż teraz wystarczało udowodnić chorobę weneryczną, aby skierować daną osobę na przymusowe leczenie. Sprawa musiała być poważna, dotycząca widać sporej części gostyniaków, jako że starosta Dabiński, komentując rozporządzenie, podkreślał: "(...)fałszywa wstydliwość ustąpiła, gdyż milczenie nasze jest powodem zguby tysięcy. (...) Siła narodu jest poważnie zagrożoną, teraźniejsze i przyszłe pokolenia ciężko zostały dotknięte". Widać problem był... palący.
    Głównym problemem gostyńskiej władzy w pierwszych miesiącach niepodległości było racjonalne rozdzielenie tych artykułów, na które było spore zapotrzebowanie. Władze samorządowe organizowały różne formy pomocy dla najuboższych: rozdawanie ubrań, przymusowe odstawy słoniny, które przeznaczano dla biednych itp. W pierwszych miesiącach 1919 roku do starostwa zgłaszało się codziennie tyle osób pytających o naftę i węgiel, że uniemożliwiało to pracę urzędnikom. Nie tylko tych produktów brakowało w czasie pierwszej, powojennej zimy. Wydzielano również gaz, wprowadzając w styczniu 1919 roku określone godziny, w jakich możliwe było korzystanie z niego: rano od 6.30 do 7.30 i wieczorem, przez dwie godziny od 17.00. W lutym, w celu zaoszczędzenia energii elektrycznej, starosta zarządził zamykanie sklepów o godzinie 17.00. W tym okresie obowiązywał na terenie powiatu rejonie stan wojenny (kolejny raz wprowadzony w czerwcu). Komenda Wojsk Polskich w Gostyniu pod koniec lutego wydała rozporządzenie ograniczające przebywanie obywateli na ulicach po 22.00. Zakaz ten dotknął w znacznym stopniu właścicieli gostyńskich restauracji i barów.
    Wyjątkowa sytuacja, w jakiej przyszło funkcjonować w pierwszych miesiącach niepodległości, dała o sobie znać w wielu dziedzinach życia. W drugim punkcie rozporządzenia o stanie wojennym na terenie miasta, zaznaczono, że wszelkie wyszynki i restauracje powinny być zamykane do 22.00. W połowie marca przesunięto "godzinę wieczorną z 10 na 11", czas otwarcia restauracji pozostał jednak nadal ograniczony do 22.00. Zmiana czasu z zimowego na letni skłoniła władze powiatowe do przedłużenia czasu otwarcia lokali, do godziny 23.30, jeżeli posiadały one ogródki, tarasy lub ruchome okno wystawowe. Dla pozostałych określono godzinę zamknięcia na 22.00.
    Inaczej, lecz również podporządkowany zarządzeniom władz samorządowych lub prowincjonalnych, był określony czas funkcjonowania punktów handlowych. W kwietniu ukazał się dekret Naczelnej Rady Ludowej o wprowadzeniu ośmiogodzinnego dnia pracy. Mimo zmniejszenia liczby godzin pracujących, pracodawcy nie mieli prawa zmniejszyć wypłaty pracownikom. Miesiąc później ukazało się rozporządzenie określające czas pracy w sklepach. Wolno było prowadzić sprzedaż od 8 rano do 18.00 wieczorem z zastrzeżeniem, że personelowi należy w tym czasie udzielić dwugodzinnej przerwy obiadowej. Wyjątek zastosowano dla sklepów sprzedających mleko - można było otwierać je godzinę wcześniej. W niedzielę i święta sklepy musiały być zamknięte z wyjątkiem sprzedaży mleka, pieczywa i świeżych kwiatów, które sprzedawano od 8 do 9.30. Tylko w cztery niedziele w roku można było otwierać sklep: dwie przed Bożym Narodzeniem, po jednej przed Wielkanocą i Zielonymi Świątkami.
    Zaprzysiężenie Straży Ludowej





















    Tragedią pierwszych miesięcy niepodległości był brak żywności. Władze apelowały do mieszkańców o dzielenie się z ubogimi masłem, słoniną, ziemniakami i innymi niezbędnymi produktami. Dziś może trochę śmiesznie brzmieć rozporządzenie starosty gostyńskiego z marca 1919 roku, na mocy którego "są nogi bydlęce i łój obłożone aresztem". Zaaresztowane nogi miały być dostarczane do zakładu wyrobu olejów w Poznaniu. Oczywiście, aby zapobiec spekulacji, maksymalne ceny na produkty mięsne zostały ustanowione przez starostwo. Już w maju zniesiono ograniczenia dotyczące handlu mlekiem i masłem. Ceny na te produkty były także odgórnie wyznaczone. W 1919 roku litr mleka kosztował 70 fenigów, bułka (100 gram) 8 fenigów, chleb (2,5kg) 1,40 marki. Relatywnie tani był alkohol. W lipcu Magistrat wydał ogłoszenie: "Na odcinek 3 karty żywnościowej dla niemowląt sprzedawany będzie 1 litr okowity za 2,20(...)"
    W 1919 roku niektóre produkty były bardzo poszukiwane. Na przykład - jaja! Wydawać by się mogło - towar zwykły, powszechnie znany, ostatnio trochę mniej popularny ze względu na ostrzeżenia lekarzy dotyczące szkodliwości zawartego w nim, w dużych ilościach, cholesterolu. W pierwszych miesiącach niepodległości, z uwagi na ogromne trudności aprowizacyjne, był to jednak towar bardzo "chodliwy". Aby móc skupować jajka kurze, należało uzyskać specjalne pozwolenie. A chyba niełatwo było takie zdobyć, jako że musiały to być "osoby nieposzlakowane", a do rozwiązywania problemów związanych z tym produktem powołano specjalny wydział o nazwie... Urząd powiatowy dla jaj! Pracujący w nim traktowali jednak swoje obowiązki serio. Na początku lutego 1919 roku urząd ten wydał Rozporządzenie dotyczące handlu i konsumcyi jaj w powiecie gostyńskim. Określano w nim szczegółowo sposób rozporządzania jajkami. Mieszkańców obowiązywał surowy zakaz wywozu jaj kurzych, kaczych oraz gęsich bez zezwolenia wydziału powiatowego. Sprzedawać można było tylko osobom wyznaczonym przez starostwo, okazującym specjalną legitymację. Oprócz ograniczenia handlu na hodowcach drobiu spoczywał obowiązek odstawienia określonej liczby jaj. W przypadku gmin wiejskich wysokość "podatku jajowego" określono na 30 sztuk od kury rocznie, zmniejszając ją do 10, jeżeli ptactwo trzymane było w ogrodzeniu. Myliłby się każdy, kto uważałby tak skomplikowaną sprawę za załatwioną! W rozporządzeniu określono szczegółowo odstawę jaj z podziałem na miesiące! Na przykład: " od kury biegającej na wolności należy odstawić w marcu 3 jaja, w kwietniu 6 jaj, w maju 6 jaj, w czerwcu 5 jaj, w lipcu 4 jaja, w sierpniu 3 jaja, we wrześniu 2 jaja i w październiku 1 jaje". Specjalne ilości wydzielano dla restauracji i szpitali. Oczywiście, istniał "jajczarski czarny rynek", stosowano jednak szereg kar za sprzedaż z przekroczeniem ustalonej urzędowo ceny maksymalnej. Za łamanie przepisów przewidywano karę do roku więzienia lub do 10 000 marek! Dla porównania ustalona na luty cena jednego jajka wynosiła 22 fenigi. Nie wiadomo, czy ukarano kogoś za pokątny handel jajami, ponieważ 22 lutego 1919 roku zniesiono ograniczenia wolnego handlu jajkami.
    Odzyskanie niepodległości, w pierwszych miesiącach 1919 roku jeszcze niepewnej, stworzyło warunki do powstawania pierwszych prawdziwie polskich szkół. Już 6 stycznia ukazało się ogłoszenie starostwa określające, że dwa dni później rozpoczyna się nauka w gostyńskiej katolickiej szkole ludowej. W dniu 24 kwietnia ruszyło gostyńskie gimnazjum czyli Wyższa Szkoła Miejska przy ulicy Leszczyńskiej. Zapisy poprzedzone były odbywanymi 16 dni wcześniej egzaminami. Klasy określano mianem tercji, kwinty, nony (poniżej tej klasy nie przyjmowano). Wykładowcą i prawdopodobnie dyrektorem był prof. Fruderyk Kosnick. Ten znany wróg Polaków pełnił swe obowiązki do 2 lipca 1919 roku, kiedy to zastąpił go na stanowisku dyrektora Eugeniusz Flis. Spolszczeniem gostyńskiego szkolnictwa zajmował się ksiądz Mieczysła Strehl, natomiast pierwszymi polskimi nauczycielami byli: Ewa Lossówna, Kazimiera Michałowiczówna, Maria Naglerówna, Leokadia Walczakówna, Irena Wize oraz księża: Franciszek Olejniczak, Tadeusz Peik, Mieczysław Strehl oraz dr Aleksander Żychliński. Zachował się plan przerw wakacyjnych dla szkoły uzupełniającej prowadzonej przez kierownika Harlaka. W 1919 roku przerwy w nauce przewidywano: od 15 do 26 kwietnia (Wielkanoc), 8 maja, 29 maja, Zielone Świątki od 7 do 14 czerwca, 19 czerwca, od 13 lipca do 9 sierpnia (tzw. wielkie wakacje) oraz od 28 września do 18 października (wakacje jesienne). Sądząc po nazwiskach nauczycieli: Winkler, Radke, Schmidt, Schilla, była to szkoła niemiecka. Z początkiem maja ruszyła natomiast uzupełniająca szkoła wieczorowa, gdzie - jak podkreślano - lekcje przeznaczone były dla uczniów polskich z polskim językiem wykładowym. Ponieważ zarówno większość przedmiotów zawodowych (książkowość (?), rachunki, rysunki) jak i tygodniowy rozkład zajęć (poniedziałek, wtorek, środa) pokrywały się z ofertą szkoły niemieckiej, można sądzić, że po prostu została ona zastąpiona przez swoją polską odpowiedniczkę. Języka polskiego wówczas uczyli: Murawski, Hejnowicz, księża Stanisław Grzęda i Mieczysław Strehl oraz Władysław Stachowski.
    Pierwsze miesiące niepodległości w Gostyniu to czas tworzenia Polski na nowo, bez doświadczeń, ale z wiarą w dobro Rzeczpospolitej. .





    Powstańczy grudzień w Piaskach


    Lato 1918 roku napełniało serca Polaków nadzieją. Mimo iż, na terenie Wielkopolski nadal stacjonowały niemieckie oddziały wojskowe i działała pruska administracja w sercach wrzało.
    Spora część Polaków wcielonych do armii niemieckiej, już w czasie podróży powrotnej do domu dokonywała akcji rozbrajania zaborców. Stanisław Ciemniak już 12 listopada rozbroił z pomocą kolegi oddział pilnujący w domu Langnera rosyjskich jeńców, a następnie udał się do gostyńskiej Cukrowni, aby rozbić znajdują się tam silniejszy posterunek i zdobyć broń. Następnego dnia powołano w Piaskach Radę Żołnierska z Marcinem Talarczakiem jako przewodniczącym oraz Radę Robotniczą na czele z piekarzem Kandulskim. Obie rady odbywały wspólne posiedzenia. Nie było wśród nich przedstawicieli innych narodowości. Jako odznakę wyróżniającą, noszono czerwoną opaskę na lewym ramieniu. Członkowie Rady Robotniczej i Żołnierskiej (RRiŻ), jak i ich funkcjonariusze opłacani byli przez Magistrat i Starostwo.
    Zebranie powołujące obie rady trwało bardzo długo. Po północy jej przedstawiciele udali się do budynku Magistratu, aby oznajmić burmistrzowi o przejęciu władzy przez RRiŻ Niemiecki burmistrz Kliem widząc uzbrojonych żołnierzy zgodził się, aczkolwiek niechętnie, wypełniać jej rozkazy. Następnego dnia jednak zaczął wycofywać się z wcześniejszych uzgodnień. Polacy postanowili zatelefonować do landrata (starosty) gostyńskiego Lucke. Sytuacja musiała być chyba poważna, ponieważ ten natychmiast przybył do Piasków i starał się nakłonić do współpracy burmistrza. Ten jednak głosem drżąc z wściekłości stwierdził Składałem przysięgę cesarzowi i tylko na jego rozkaz złożę urząd. Pomiędzy obu Niemcami doszło do ostrej wymiany zdań, a landrat nawet „potrząsnął” swoim kolegą, który w końcu przekazał odpowiednie pomieszczenia Magistratu na potrzeby władzy polskiej.
    Przygotowaniem do tworzenia oddziałów zbrojnych w Piaskach zajął się Tomasz Urlyk. Już 1 grudnia 1918 roku 100 osobowy oddział ochotników udał się ze sztandarami w barwach narodowych do kościoła w Strzelcach Wielkich. Była to potężna manifestacja patriotyzmu i chęci walki o Polskę. Na bazie tej grupy przystąpiono do tworzenia drużyn sokolich, przygotowujących do służby powstańczej. Ćwiczenia pod dowództwem sierżanta Sobeckiego odbywały się co drugi dzień. Pewnym problemem pozostawało umundurowanie. Każdy żołnierz przy zwalnianiu otrzymywał nowy „garnitur wojskowy”. Ci, którzy nie chcieli już dłużej walczyć, nawet w powstaniu narodowym, przekazywali go młodszym. Zdarzało się jednak, że do walki wyruszali powstańcy w cywilnych ubraniach. Każdy z członków drużyn nosił szyte u Talarskich i Jankowiaków rogatywki, do których przypinano początkowo biało-czerwone kokardy, a później orzełki.
    Wielu żołnierzy wracało z frontu z pełnym uzbrojeniem. Konfiskowano również broń znajdującym się na terenie powiatu Niemcom i Żydom, zmuszając ich jednocześnie do złożenia przysięgi lojalności wobec Polski. Magazyn broni znajdował się w mieszkaniu Radały. Zwożono tutaj także broń z Krotoszyna (60 karabinów i 3 skrzynki amunicji) oraz Jarocina (30 karabinów i 3 karabiny maszynowe).

    Kuchnia polowa powstańców. Prawdodpodobnie Poniec




















    27 grudnia zamieszki w Poznaniu przemieniają się w powstanie. Na wieść o tym 1 stycznia zdjęto w urzędach wszystkie wizerunki królów pruskich i wywieszono polskie flagi. W dniu 4 stycznia członkowie Rady Robotniczej i Żołnierskiej przekazali całą władzę w ręce nowo utworzonej Radzie Ludowej, podporządkowanej Naczelnej Radzie Ludowej w Poznaniu. Przewodniczącym RL w Piaskach został kupiec Jankowiak. Przygotowania do walki nabrały rozpędu.
    Rada Ludowa w Piaskach początkowo miała na celu usunąć wszystkich urzędników pruskich. Wkrótce okazało się jednak, że aby administracja funkcjonowała należycie, część z nich musi pozostać na swoich stanowiskach. Przydzielono im jednak w takich przypadkach mianowanego przez RL urzędnika polskiego nadzorującego pracę. Członkowie Rady Ludowej w asyście uzbrojonych w broń palną członków Sokoła obchodzili kolejno urzędy i wprowadzali na stanowiska mianowanych Polaków. Akcja ta przebiegała spokojnie, nie licząc incydentu z naczelnikiem stacji kolejowej Krause, który najpierw uciekł, a potem odmówił współpracy. Sekretarzem miejskim został Sylwester Jankowiak, a pruskiego żandarma zastąpił pierwszy polski policjant Maksymilian Nawrocki. Utworzony 14 listopada przez RRiŻ odwach pod komendanturą Tomasza Domachowskiego zlikwidowano, powołując 15 lutego straż obywatelską, mającą dbać o bezpieczeństwo w mieście. Stopniowo w ciągu następnych miesięcy usunięto całkowicie niemieckich urzędników, zastępując ich Polakami. Jako ciekawostkę warto podać, że Niemcem najdłużej piastując stanowisko na terenie Piasków był... burmistrz Kliem. Pełnił on tą funkcję aż do końca listopada 1920 roku. Musiał być on chyba dobrym urzędnikiem, jako że zaproponowano mu, by nadal sprawował on najwyższe stanowisko w Magistracie, pod warunkiem jednak, że nauczy się języka polskiego. Kliem wolał jednak wyjechać do Niemiec.
    Przejęcie władzy przez Radę Ludową utwierdziło mieszkańców Piasków w przekonaniu, że formalne odzyskanie niepodległości jest tylko kwestią czasu. Okazją zamanifestowania uczuć patriotycznych było święto Trzech Króli. 6 stycznia na Rynku zebrały się uzbrojone oddziały sokole z Piasków, Bodzewa, Brabonoga, Michałowa, Zalesia, Smogorzewa, Strzelec Wielkich i innych wiosek. Dumnie powiewała biało-czerwona flaga. Pochód przemaszerował na uroczyste nabożeństwo do kościoła w Strzelcach wielkich. Na czele szła grająca pieśni patriotyczne, wynajęta przez Magistrat orkiestra. Nie zaniedbano żadnych symboli narodowych: przed ołtarzem stały trzymając wieńce dziewczyny w strojach krakowskich. Po nabożeństwie pochód udał się do Zakładu Braci Miłosierdzia w Marysinie, gdzie wzruszony o.Lesniak przemówił do zebranych. Manifestacje zakończono wieczorem odśpiewaniem hymnu na Rynku.
    Radość z możliwości otwartego, jawnego manifestowania swojej polskości była ogromna. Tego dnia urządzone też po raz pierwszy po spowodowanej wojną długiej przerwie zabawę ludową. O północy jednak zabawę przerwano: nadeszły wieści z Gostynia o przystąpieniu do powstania i podjęciu działań wojskowych. Następnego dnia na Rynku stanęło około 30 ochotników. Modlitwa pod krzyżem, wzruszające pożegnania, łzy...Z pieśnią „Hej, strzelcy wraz z nami orzeł biały...”, ochotnicy wyruszyli w kierunku Gostynia. Później dołączyły drużyny sokole i inni ochotnicy (np. oddział ze Strzelec wielkich prowadził właściciel wsi Jan Żółtowski), którzy udali się bezpośrednio na plac przy Strzelnicy.

    Patent




















    Z ochotników zebranych na placu utworzono batalion podzielony na 3 kompanie. Dowództwo nad kompanią piaskowską objął Sobecki. Mieszkańcy naszego powiatu walczyli na froncie leszczyńskim. Pierwszym rannym z Piasków był Stanisław Bąkowski, uczeń fryzjerski. Poszedł walczyć o wolną Polskę, choć podobno nawet nie znał polskiego. Czyżby ogólny entuzjazm obudził w nim krew przodków? Ranny został w czasie samotnego brawurowego ataku pod Janiszewem. Pozostał kaleką do końca życia. W tym starciu rany odniósł również Porankiewicz, a w pod Gościjewicami Ludwik Talarczak, Leonard Talarski, Wincenty Hoffmann, Ignacy Marciniak, I.Gorwa, A.Knapp i Ślachetka. Już 9 stycznia poległ pierwszy z 2. kompani – Stanisław Rybacki. Po nim życie oddali kolejni: Antoni Wielgosz, Władysław Cybulski, Ignacy Komorniczak, Franciszek Busz, Walenty Gała i Walenty Kaźmierczak.
    Dla upamiętnienia zbrojnego odruchu narodowego celem zrzucenia znienawidzonego jarzma pruskiego, i połączenia się z Macierzą, oraz okresu organizacji i działalności Wojsk Wielkopolskich, zatwierdzono w dniu 14. marca 1920 roku rozporządzeniem M.S. Wojsk. z dnia 14.5.20-4135 W.M ODZNAKĘ PAMIĄTKOWĄ WOJSK WIELKOPOLSKICH przedstawiającą symbolicznie tradycyjna walkę polskości z krzyżacka butą, barbarzyństwem i przewrotnością w postaci krzyża ośmiokończastego, używanego przez krzyżaków a przekreślonego Bolesławowym Szczerbcem nawpół dobytym z pochwy na znak ustawicznej czujności i gorliwości do walki w obronie Niepodległej Ojczyzny. Zawieszone na ramieniu krzyża kajdany oznaczają skruszone pęta niewoli. Na znak samodzielności formacji Wojsk Wielkopolskich w okresie 27. grudnia 1918 r. do 21. sierpnia 1919 jest pochwa miecza przepasana wstęgą o barwach narodowych i ozdobiona monogramem z liter W.W (Wojska Wielkopolskie). Ileż w tym dokumencie urzędowym pięknej retoryki, patriotyzmu i dumy z barw i symboli narodowych. Dziś odznaka ta naszpikowana różnymi symbolami nie zawsze odpowiada gustom XXI wieku. Kajdany, krzyżacki krzyż, inicjały, wstęga...
    Ale może właśnie brakuje nam trochę tej dumy z barw narodowych, naszej tradycji i historii. Zapominamy o rocznicy Powstania Wielkopolskiego, a dwa razy do roku w maju i listopadzie sporadycznie, na co setnym domu powiewa biało-czerwona flaga...






    . 3 maja w międzywojennym Gostyniu




    Obchody świąt narodowych były zabronione przez zaborców. Po 1918 roku przez lata dyskutowano nad określeniem ścisłej daty Święta Odzyskania Niepodległości. Bezsprzecznie jednak dniem szczególnie uroczystym dla wszystkich Polaków była rocznica uchwalenia Konstytucji 3 Maja.
    Święto ku czci uchwalenia pierwszej w Europie konstytucji, po raz pierwszy w niepodległym Gostyniu obchodzono 3 maja 1919 roku. Według świadków tamtych wydarzeń "całe społeczeństwo, jak gdyby chcąc powetować sobie długie lata niewoli i połączonych z nią zakazów - przesadzało, aby godnie uczcić prosponowaną wiek cały uroczystość". Ludność pragnęła zamanifestować po raz pierwszy legalnie swój stosunek do tego najważniejszego wówczas święta. Mimo iż władze nie zwróciły się z oficjalną odezwą do mieszkańców w sprawie udekorowania domów, całe miasto przybrane było kwiatami, a wystawy sklepowe ozdabiały narodowe barwy. Po nabożeństwie w kościele farnym przez ulice miasta przeszedł imponujący pochód. Według relacji świadków był on tak potężny, ponieważ brali w nim udział prawie wszyscy mieszkańcy Gostynia - na chodnikach nie było gapiów. Przemarsz organizowany był przez Komitet Zjednoczonych Towarzystw, którego prezesem był Józef Woziwodzki.
    W kolejnych latach obchody nie miały aż tak spontanicznego charakteru. Jednak przez prawie dwadzieścia lat ich przebieg był podobny. Uroczystości rozpoczynano odegraniem hejnału z wieży kościoła farnego pod wezwaniem św. Małgorzaty. Najczęściej budził on uśpione miasto o 6.00, zdarzało się jednak, na przykład w 1929 roku, że "dzwięk trąbki targnął powietrzem" już o 5.30!
    Około 9.00 - 11.00 tłumy mieszkańców grodu nad Kanią udawały się do kościoła farnego na uroczyste nabożeństwo. Ze sztandarami, a nawet z orkiestrą kroczyli członkowie towarzystw, uczniowie szkół, przedstawiciele organizacji... Zdarzało się, że na tę okazję przybywała do Gostynia znacząca osoba w hierarchii duchownej, np. w 1932 roku mszę celebrował ksiądz biskup Walenty Dymek. Z kościoła ludność udawała się na Rynek, by wysłuchać okolicznościowego przemówienia, wygłaszanego najczęściej przez burmistrza.
    Na początku lat dwudziestych pochody z okazji święta Konstytucji 3 Maja miały charakter masowy. Pózniej jednak często z nich rezygnowano. Być może miało to związek z niechętnym stosunkiem gostyniaków do rządzącej po przewrocie majowym Piłsudskiego sanacji. Jako potwierdzenie tej teorii może służyć fakt, że w 1933 roku organizacje zrzeszone w Komitecie Zjednoczonych Towarzystw nie uczestniczyły w pochodzie. Być może z uwagi na bojkot defilad, kończących się przemówieniami na cześć prezydenta i Marszałka przez większość towarzystw w latach trzydziestych najczęściej rezygnowano z tej formy obchodów. W 1939 roku capstrzyk z przemarszem ulicami: 3-go Maja, Kolejowa, plac Karola Marcinkowskiego, Zielona, Leszczyńska, Świętego Ducha, Rynek i dalej przed siedzibę starostwa odbył się wieczorem... 2 maja. Natomiast w dniu rocznicy uchwalenia konstytucji ograniczono się jedynie do zebrania organizacji przed ratuszem, z balkonu którego przemawiał przedstawiciel władz.
    Obchody święta Konstytucji 3 Maja w okresie międzywojennym to także wielkie święto sportu. W całym kraju organizowano, propagowane przez radio, biegi uliczne. Znamy dokładnie trasę biegu gostyńskiego w latach trzydziestych. Zawodnicy startowali sprzed ratusza, biegnąc dalej ulicami: Nowe Wrota, 3-go Maja (dziś Wrocławska), Sądowa, Leszczyńska (dziś Powstańców Wielkopolskich), Kolejowa, Plac Karola Marcinkowskiego, Fabryczna, Nad Kanią i następnie Klasztorną (dziś Wolności) do mety, która znajdowała się przed Bankiem Pożyczkowym na Rynku. Długość trasy wynosiła około 4 kilometrów. Do biegów ulicznych, zwanych okrężnymi, próbowano dołączyć inne konkurencje. Już w 1929 roku podjęto próbę zorganizowania wyścigu kolarskiego na trasie Gostyń-Gola-Czajkowo. Nie odbył się on jednak ze względu na... brak zawodników. Później kolarze przejeżdżali trasę biegu okrężnego jako piloci.
    W latach trzydziestych w ramach obchodów Święta Konstytucji 3 Maja przeprowadzano także zawody lekkoatletyczne: bieg na 100 metrów, skok w dal, pchnięcie kulą lub rzut dyskiem, skok wzwyż. Po wybudowaniu w 1931 roku kortu tenisowego i boisk do koszykówki i siatkówki przy ulicy Szerokiej (obecnie Wiosny Ludów) z okazji Święta 3-go Maja odbywały się turnieje w tych konkurencjach. Początkowo zawody rozgrywane były na boisku Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży przy ulicy Klasztornej, a później na boisku przy Hucie Szkła.
    Bieg uliczny





















    Z okazji święta organizowano także płatne strzelanie, z którego zyski przeznaczano na Fundusz Obrony Narodowej. Strzelnica mieściła się przy ulicy Leszczyńskiej za cmentarzem niemieckim na terenie dzisiejszego boiska do piłki nożnej (tzw. "wały"). Przeprowadzano również zawody strzeleckie organizowane przez Bractwo Kurkowe. Tutaj zwycięzców nagradzano pucharem.
    W okresie międzywojennym podczas obchodów różnorakich świąt popularne były tzw. wieczornice. Najczęściej odbywały się one w lokalu Kaliksta Jezierskiego przy ulicy Kolejowej. W programie, oprócz przemówień przedstawicieli władz, znajdowały się: recytacje, pieśni patriotyczne, a także przedstawienia teatralne. Najczęściej sztuki wystawiane były przez Towarzystwo Kultury i Sztuki "Fredreum" w Gostyniu ("Powrót posła" w 1931 roku czy "Książę Józef Poniatowski" w 1932). Swoje umiejętności prezentował również Związek Młodych Narodowców, wystawiając 3 maja 1933 roku sztukę "Do Ciebie Polsko". Pochód 3 maja





















    Zdarzało się jednak, że zamiast uroczystej wieczornicy organizowano imprezę plenerową. W 1929 roku odbyła się w Strzelnicy wielka zabawa urozmaicona koncertem orkiestry klasztornej, pokazem ćwiczeń Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół", grami i zabawami dla dzieci oraz turniejem strzeleckim Bractwa Kurkowego. Często organizatorem obchodów było Towarzystwo Czytelni Ludowych, w imieniu którego występował prezes TCL - ksiądz proboszcz Bronisław Siczyński. Zyski ze sprzedaży biletów (wstęp do "Strzelnicy" w 1935 roku wynosił: 10 gr dla młodzieży i 25 gr dla dorosłych) oraz loterii przekazywano na podniesienie poziomu czytelnictwa wiejskiego.
    Zdarzało się również, że z okazji święta przygotowywano fajerwerki. Nie zawsze jednak amatorsko wykonane petardy były bezpieczne. W przeddzień capstrzyku z okazji 3 maja dwóch uczniów gostyńskiego gimnazjum: Heliodor Pieprzycki i Jarogniew Relewicz, doznało obrażeń w wyniku przedwczesnego zdetonowania "ładunku". Młodzi pirotechnicy sporządzili mieszaninę z chloramu potasu i fosforu. Siła eksplozji urwała kciuk i palec wskazujący Pieprzyckiemu! Ponieważ wypadek miał miejsce w bramie na ulicy Kolejowej, siła wybuchu wybiła pięć szyb w pobliskim budynku mieszkalnym.
    W 1935 roku odbywający się w "Strzelnicy" festyn ludowy trwał od 15.00 do 20.00, później natomiast odbyło się ognisko harcerskie. W programie przewidziano strzelanie z wiatrówki o nagrodę, loterię fantową i zawody sportowe dla młodzieży. Organizatorzy zapewniali także szereg niespodzianek oraz "bufet zimny i słodki". Ciekawie wyglądać musiała tzw. amerykańska licytacja żywego inwentarza. Czyżby z festynu trzeciomajowego można było wrócić z prosiakiem na sznurku?

    Wybory do Rady Miejskiej Gostynia w okresie międzywojennym

    Wybory samorządowe w okresie międzywojennym miały często bardzo burzliwy charakter. W Gostyniu ścierały się początkowo tylko dwie prawicowe formacje społeczno-polityczne: Narodowa Demokracja (zwana popularnie endecją) oraz Narodowa Partia Robotnicza. Po przewrocie majowym w 1926 roku doszedł kolejny podmiot - zwolennicy rządów Piłsudskiego (sanacja), występujący do 1935 roku jako Bezpartyjny Blok Współpracy z Rrządem (BBWR), a od 1937 - Obóz Zjednoczenia Narodowego (OZN).
    1919
    Pierwsze w niepodległej Polsce wybory do Rady Miejskiej Gostynia odbyły się 24 marca 1919 roku. Na mocy rozporządzenia Naczelnej Rady Ludowej w Poznaniu i upoważnienia "Regencyi w Poznaniu" starosta Dabiński wyznaczył komisarzy wyborczych i ich zastępców. W Gostyniu zostali nimi: Bolesław Ciążyński (komisarz) i Kalikst Jankiewicz (zastępca). Czynne i bierne prawo wyborcze przysługiwało każdemu, kto zamieszkiwał w danym mieście i w dniu wyborów miał ukończone 20 lat, z zastrzeżeniem, że urzędnikom nie przysługiwało bierne prawo wyborcze. Kadencję rady określono na sześć lat.
    Miasto zostało podzielone na dwa okręgi wyborcze. Lokalami wyborczymi były Hotel Victoria Kaczmarka i Hotel francuski Kalikata Jankiewicza. Wybory odbyły się zaledwie parę dni po zakończeniu działań wojennych na froncie powstania wielkopolskiego. Prawdopodobnie z tych powodów, aby podkreślić jedność Polaków wobec zagrożenia, nie występowała żadna walka wyborcza. Zgłoszono tylko jedną listę kandydatów. Radnymi zostali: Kazimiera Nawrocka, Karolina Żalikowska, Józef Woziwodzki, Jan Kaniewski, Franciszek Kobusiński, Wojciech Czerwiński, Feliks Adamkiewicz, Wawrzyniec Nowak, Wacław Kubowicz, Franciszek Polaszek, Józef Gościniak, Roman Sura, Stanisław Szymański, Kazimierz Szumiński, Kalikst Jankiewicz, dr Paweł Orszulok, Franciszek Eitner, Maksymilian Muszyński, Józef Staśkiewicz, Leon Mayer, Czesław Gładysz, Franciszek Janaszewski, Jan Jankowski, Adam Namysł. Pierwsza w niepodległej Polsce Rada Miejska Gostynia liczyła 24 radnych.
    1921

    Mimo iż kadencja miała trwać sześć lat, już w 1921 roku, po uchwaleniu konstytucji marcowej, przystąpiono do nowych wyborów. Gostyń podzielono tym razem na trzy okręgi. Pierwszy obejmował ulice: Młyńską, Zamkową, Wodną, Klasztorną, Kaczą, Tkacką, Łaziebną, Kościelną, Nad Kanią, Rynek, Przy Farze, Podzamcze, Nowe Wrota, Droga do Klasztoru oraz "koło Henzla". Lokalem wyborczym dla tego okręgu była sala Kaczmarka (Rynek 16). Okręg II skupiał wyborców z ulic Św. Ducha, Wąskiej, Leszczyńskiej, Trzeciego Maja, Wiatrakowej, Strzeleckiej, Nowej, Polnej, przy Placu 7 Stycznia i Szosie Ponieckiej. Głosowano w sali Resursy przy ul. Leszczyńskiej 28. Lokalem wyborczym okręgu III była sala Kaliksta Jankiewicza na Targowisku. W obrębie głosowania znalazły się ulice: Poznańska, Fabryczna, Kolejowa, Szeroka, Zielona, Przy Dworcu oraz Targowisko.
    Wpłynęły dwie listy kandydatów na radnych. Z zapowiedzi wieców wyborczych można wywnioskować, że lista nr 1 to Narodowa Partia Robotnicza. Listę nr 2 określano jako "bezpartyjno-obywatelską". Analizując jednak znajdujące się na niej nazwiska, procent głosujących, jak i późniejsze działania rady, można dojść do przekonania, że blok "bezpartyjny" tworzyli działacze związani z Narodową Demokracją. Radnymi drugiej kadencji z listy Narodowej Demokracji zostali: Roman Sura, Feliks Adamkiewicz, Jan Kaniewski, Leon Mayer, Wacław Kubowicz, Franciszek Polaszek, Wawrzyniec Nowak, Franciszek Eitner, Antoni Dworczak, Kalikst Jankiewicz, Leon Langner, Jan Grzymisławski, Józef Kujawski, Antoni Wojtyniak. Mandaty radnych z ramienia NPR uzyskali: Edmund Żarnowski, Józef Florczak, Antoni Komosiński, Stanisław Baran, Franciszek Janaszewski, Jan Michalski, Józef Wichłacz, Feliks Stefaniak, Tomasz Regulski, Wojciech Flak. Ponieważ okazało się, że zostali wybrani dwaj bracia przyrodni (Dworczak Franciszek i Dworczak Antoni) w myśl § 17 ordynacji miejskiej i rozporządzenia z 12.08.1921 Dz. U. nr 71/a 490 mandat zatrzymał starszy wiekiem Antoni, a miejsce Franciszka zajął następny na liście - Wojciech Flak.
    1925

    Kolejne wybory do rady miejskiej odbyły się w niedzielę 4 października 1925 roku. Czas głosowania wyznaczony został od 8 rano do 20.00. Okręgi wyborcze, jak i rozmieszczenie lokali wyborczych nie uległy zmianie. Zgłoszono dwie listy kandydatów na radnych: lista nr 1 - działacze Narodowej Partii Robotniczej oraz lista nr 2 - endecja. Na każdej z nich znajdowało się aż 48 nazwisk. Spośród członków poprzedniej rady, ponownie zostali wybrani z listy nr 2: Roman Sura, Jan Kaniewski, Franciszek Polaszek, Wacław Kubowicz, Kalikst Jankiewicz, Franciszek Janaszewski, Leon Langner, Feliks Adamkiewicz, Jan Grzymisławsk, Franciszek Eitner, a z listy nr 1: Antoni Komosiński, Józef Florczak, Tomasz Regulski, Józef Wichłacz, Wojciech Flak. Narodowa Demokracja wprowadziła trzech nowych radnych: Zygmunt Psarski, Antoni Krystkowiak, Ludwik Babiak, a NPR pięciu: Józef Cenkier, Jan Pszeniczka, Ignacy Rybak, Stanisław Bobkiewicz, Kazimierz Mayer, Jan Olejnik. Porównanie stosunku liczby radnych ND i NPR w pierwszych dwóch kadencjach





















    Jako ciekawostkę można przytoczyć, że trzem członkom Komisji Wyborczej udało dostać się do rady miejskiej. Na 24 radnych - 13 zostało wybranych z listy nr 2, a 10 z listy nr 1. Na 24 radnych, aż 15 tj., 62 % wcześniej zasiadało w radzie miejskiej. Przewaga kandydatów z listy endeckiej nie była już tak przygniatająca, jak w 1921 roku.
    1929

    Kadencja rady wybranej w 1925 kończyła się w 1929 roku. Wybory do Rady Miejskiej Gostynia ustalono na 6 paĄdziernika. Głosowano w godzinach od 10.00 do 20.00. Liczba wybieranych radnych nie uległa zmianie: 24. Nieznacznie zmieniono okręgi wyborcze. Pierwszy obejmował ulice: Rynek, Młyńska, Zamkowa, Łazienna, Podzamcze, Kacza, Tkacka, Przy Farze, Łąkowa, Kościelna, Nowe Wrota, Klasztorna, Nowa. W drugim znalazły: Św. Ducha, 3 Maja, Młyńska, Górna, Strzelecka, Polna, Sądowa dawna Nowa, a trzeci okręg skupiał wyborców z ulic: Poznańskiej, Granicznej, Przy Dworcu, Starogostyńskiej, Fabrycznej, Szerokiej, Zielonej, Kolejowej, Folęgi, Dobramyśl, Nad Polskim Rowem, Targowisko. Lokale pozostały bez zmian - lokal Kaczmarka w Rynku, Bomboniera oraz sala Kaliksta Jankiewicza. Komisja Wyborcza składała się z pięciu osób: Wacława Kubowicza (przewodniczący), Franciszka Polaszka, Jana Pszeniczki, Stanisława Cieślewicza, Franciszka Dworczaka.
    Zgłoszono trzy listy wyborcze. Pierwsza - funkcjonująca pod nazwą Komitet Obywatelski - składała się w większości z działaczy narodowych (endeckich). Stąd też, podając wyniki wyborów, prorządowy Orędownik "przez przeoczenie" (sic!) podał nazwę listy nr 1 jako Stronnictwo Narodowe. Nazwiska znajdujące się na trzeciej liście wskazują na zwolenników Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem, natomiast druga lista to działacze Narodowej Partii Robotniczej. Ta lista też wystawiła najwięcej kandydatów na radnych - 48, podczas gdy pozostałe listy po 36.Liczba głosów oddanych w Gostyniu w 1929 roku





















    >Walka wyborcza musiała pobudzać społeczeństwo do aktywności, jako że frekwencja - jak na wybory samorządowe - była bardzo wysoka i sięgała prawie 80% uprawnionych do głosowania.
    uprawnionych Głosów ogółem Głosów ważnych Lista 1 Lista 2 Lista 3 3600 2852 2841 1376 882 583 .
    Z listy nr 1 w Radzie Miejskiej Gostynia zasiedli: Roman Sura (dyrektor banku), Franciszek Polaszek (budowniczy), Franciszek Janaszewski (mistrz ślusarski), Feliks Adamkiewicz (kupiec), Wacław Kubowicz (starszy sekretarz sądowy), Kazimierz Peisert (budowniczy), Władysław Jezierski (kupiec), Zdzisław Stobrawa (adwokat), Antoni Trąbka (mistrz rzeĄnicki), Maksymilian Koliński (mistrz stolarski), Maksymilian Piątkowski (księgowy), Władysław Rybski (profesor gimnazjum). Przedstawicieli NPR w radzie miejskiej było siedmiu: Józef Marciniak (ekspedient pocztowy), Antoni Komosiński (obuwnik), Leon Skorczak (robotnik), Józef Rajewski (kupiec), Franciszek Pszeniczka (urzędnik), Franciszek Dworczak (robotnik), Kazimierz Mayer (ślusarz). Najmniejszą liczbę mandatów uzyskał blok sanacji - tylko pięciu radnych: Zygmunt Psarski (dyrektor Cukrowni), Szczepan Kaczmarek (kierownik szkoły), Józef Wichłacz (ekspedient), Mieczysław Walewicz (oberżysta), Stanisław Gościniak (kierownik pociągu). Przewodniczącym rady został wybrany Roman Sura (SN), zastępcą Franciszek Dworczak (NPR), a sekretarzem Kazimierz Peisert (SN).
    1933

    Kolejne wybory do rady miejskiej wyznaczono na 26 listopada 1933 roku w godzinach od 9 do 19.00. Gostyń podzielony był na dwa okręgi wyborcze, którym przyporządkowano cztery lokale. Wyborcy z ulic: Bocznej, Folwarcznej, Górnej, Leszczyńskiej, 3 Maja, Młynarskiej, Nowe Wrota, Sądowej i Strzeleckiej głosowali w szkoe powszechnej przy ulicy 3 Maja 136. Kolejny lokal wyborczy tradycyjnie znajdował się w sali Jezierskiego przy ulicy Kolejowej 2. Oddawali w nim swe głosy gostyniacy z ulic: Dobramyśl, Przy Dworcu, Folęgi, Graniczna, Plac Karola Marcinkowskiego, Nad Polskim Rowem, Starogostyńska, Szeroka, Zielona i Polna. Trzeci wyodrębniony teren obejmował mieszkańców ulic: Świętego Ducha, Fabrycznej, Kaczej, Kolejowej, Łaziennej, Poznańskiej, Tkackiej i Wąskiej. Lokal wyborczy znajdował się w sali Jankiewicza na Placu Karola Marcinkowskiego 10. Ostatni z okręgów skupiał mieszkańców ulic w centrum miasta: Przy Farze, Nad Kanią, Klasztornej, Kościelnej, Łąkowej, Młyńskiej, Podzamcza, Rynku, Zamkowej i Nowej. Jako lokal wyborczy wykorzystano tutaj tradycyjnie salę Kaczmarka.
    Liczba radnych uległa zmniejszeniu z 24 do 16. Każdy wyborca otrzymywał dwie karty do głosowania. Pierwsza zawierała nazwiska kandydatów. Głosujący mógł pozostawić na niej osiem nazwisk, resztę przekreślając, lub oddać bez zmian, co sugerował sanacyjny Orędownik. Druga karta była pusta i na niej można było wypisać nazwiska kandydatów (prawdopodobnie ośmiu) lub, co również sugerował Orędownik "ośm razy jedno i to samo nazwisko jednego kandydata".
    Wybory samorządowe w 1933 roku, pierwsze po "wyborach brzeskich" i usztywnieniu polityki rządu wobec opozycji, miały bardzo burzliwy charakter. Na terenie powiatu gostyńskiego walka o głosy odbywała się między dwoma ugrupowaniami: prorządowym BBWR, a najsilniejszą partią opozycyjną Stronnictwem Narodowym.
    Ponieważ startowanie pod szyldem BBWR nie przynosiło zwolennikom sanacji oczekiwanych wyników, przyjęli oni nazwę ugrupowania wyborczego Narodowy Blok Gospodarczy. Było to jawne nawiązanie do nazwy endeckiego bloku wyborczego w wyborach do Sejmiku Powiatowego w 1929 (Narodowe Koło Gospodarcze), co mogło zmylić wyborców, chcących oddać swój głos na endecję. Miasto stało się widownią ostrej walki propagandowej, w której po jednej stronie stał sanacyjny Orędownik, a z drugiej narodowa Gazeta Gostyńska.
    Przewodniczący Komitetu Wyborczego Narodowego Bloku Gospodarczego - Szczepan Kaczmarek prowadził bardzo zdecydowaną kampanię. Sanacja zorganizowała kilka wieców, na których poruszano tematykę wyborów. Na spotkanie w dniu 19 listopada miało, według relacji Orędownika, przybyć aż 700 osób! Wydaje się to jednak wątpliwe z uwagi na możliwości sali Jezierskiego, która chyba nie mogłaby zmieścić takiej liczby ludzi. W wiecu uczestniczył senator Rogowicz z Warszawy, referując temat "Polityka gospodarcza i ustrojowa Państwa Polskiego". Nie omawiano jednak spraw związanych z funkcjonowaniem samorządu, podkreślając pozytywne aspekty rządów sanacji. Tego samego dnia odbył się także wiec dla kobiet, na którym przemawiały Moszczyńska-Goszczyńska i Marciniakowa z Poznania. Podkreślano na nim, że kobiety winny głosować na listę, na której znajduje się kobieta, czyli na listę nr 1 (Zofia Krzętowska). Tematem polityki rady miejskiej w Gostyniu zajęto się na kolejnym wiecu w dniu 23 listopada. Podkreślano na nim problem stosunku endeckiej Rady Miejskiej do sanacyjnych władz państwowych. Zarzucano także zarządowi miasta zaniedbania finansowe, a nawet insynuowano celową działalność na szkodę miasta. Głos zabierali Szczepan Kaczmarek, dr Mikołaj Agopszowicz oraz szef BBWR dr Ludwik Babiak.
    Sanacja, posiadająca w swoim ręku aparat administracyjny, starała się wywrzeć naciski na głosujących. Orędownik zamieścił ogłoszenie: "Głosowanie tajne jest prawem obywatela, lecz nie obowiązkiem". Starano się w ten sposób wywrzeć nacisk szczególnie na podległych pracownikach administracji by "odpowiednio" głosowali.
    Radnymi zostali wybrani: Szczepan Kaczmarek, Stanisław Gościniak, Antoni Gościniak, Roman Sura, Mieczysław Hejnowicz, Antoni Trąbka, Stanisław Węglarz, Walenty Żarnowski, Kazimierz Peisert, Franciszek Janaszewski, Maksymilian Koliński, Stanisław Wachowiak, Józef Rajewski, Antoni Komosiński, Jan Migas, Jan Kolendowicz. Aż 9 radnych, czyli 56%, zasiadało wcześniej w Radzie Miejskiej Gostynia. Wynik wyborów należy uznać za klęskę sanacji, która, mimo że opanowała administrację i prasę, nie potrafiła zjednać sobie wyborców.
    1939

    Kolejne, ostatnie już w przedwojennej Polsce wybory samorządowe, odbyły się w 1939 roku. Miasto Gostyń zostało podzielone na dwa okręgi i cztery obwody głosowania. W skład Głównej Komisji Wyborczej wchodzili: Mikołaj Agopszowicz (przewodniczący), Władysław Kołomłocki (zastępca przewodniczącego), Aleksander Ptak, Władysław Stachowski, Stanisław Ciesielski, Antoni Komosiński.
    Okręgi wyborcze i lokale przeznaczone do głosowania pokrywały się z podziałem z 1933 roku. Zarówno w pierwszym jak i w drugim okręgu wyborczym zgłoszono dwie listy. Lista nr 1 - Stronnictwo Narodowe i lista nr 2 - Zjednoczony Narodowy Świat Pracy. Sprawozdania z przedwyborczych wieców sanacji zamieszczane w Orędowniku nie są już tak napastliwe wobec SN i endeckiej większości w radzie. Niestety, dane dotyczące tych wyborów nie są kompletne. Według oficjalnych źródeł frekwencja wynosiła 86,2 %, co wskazywało na zmobilizowanie szeregów sanacji i endecji. Według informacji z "Dziejów ziemi gostyńskiej" endecja po raz pierwszy znalazła się w mniejszości, mając tylko 7 radnych, podczas gdy sanacja i NPR - 8. A przecież rada miejska liczyła 16 radnych! W przebiegu głosowania stwierdzono jednak pewne nieprawidłowości. Okazało się, że nie wszyscy uprawnieni mieli możliwość oddania głosu na swojego kandydata. Zarządzono powtórzenie procedury głosowania.
    W marcu 1939 roku ukazał się artykuł ks. Franciszka Olejniczaka na temat ponownych wyborów do rady miejskiej. Wzywał on do zaprzestania walki wyborczej, podziałów na "narodowców" i "państwowców", proponował wspólną listę wyborczą. Wspominał też o brutalnej walce przedwyborczej pełnej intryg i oszczerstw. Z podobnym apelem zwrócił się nauczyciel gostyńskiego gimnazjum Paweł T. Schulz.
    Przebieg rozmów znamy z przekazów prosanacyjnego Orędownika. Przedstawiciele Zjednoczonego Narodowego Świata Pracy - Szczepan Kaczmarek i Antoni Komosiński na spotkaniu z ks. Olejniczakiem zapowiedzieli, że podejmą rozmowy z miejscowym Stronnictwem Narodowym. Pośredniczyć miał ksiądz Olejniczak. Propozycja ta została odrzucona przez prezesa powiatowego SN Mieczysława Hejnowicza. Zaprosił on natomiast na rozmowy prezesa Katolickiego Towarzystwa Robotników Polskich Leona Skorczaka i prezesa Narodowej Partii Robotniczej Antoniego Komosińskiego. Proponowany podział mandatów: NPR - 6, SN -10, został nie zaakceptowany przez przedstawicieli gostyńskiej NPR. Według relacji ks. Olejniczaka, SN godziło się na wspólną listę tylko wtedy, gdyby gwarantowano im większość, czyli 9 mandatów. W wyjaśnieniu zarząd powiatowy SN stwierdzał, że równy podział nie przyczyniłby się do stabilizacji politycznej miasta i nie wskazywał jednoznacznie, kto jest odpowiedzialny za gospodarkę miasta. W tej sytuacji, podobnie jak w poprzednich wyborach, gostyński NPR przyłączył się do sanacyjnego Obozu Zjednoczenia Narodowego (OZN).
    Ponowne, drugie już w tym roku wybory, wyznaczono na 30 kwietnia. Obwody głosowania w zasadzie pokrywały się ze swoimi odpowiednikami sprzed trzech miesięcy. W skład Głównej Komisji Wyborczej wchodzili: Mikołaj Agopszowicz (przewodniczący), Zdzisław Stobrawa (zastępca przewodniczącego), Władysław Kołomłocki, Władysław Stachowski, Stanisław Cieślewicz, Jan Kolendowicz.
    W wyniku wyborów do Rady Miejskiej Gostynia z listy Stronnictwa Narodowego radnymi zostali: Kazimierz Peisert, Edmund Nagler, Marian Krupczyński, Bronisław Janowski, Szymon Mroczkiewicz, Roman Sura, Antoni Trąbka i Franciszek Urbaniak. Natomiast z listy OZN i NPR - Jan Migas, Paweł Szulc, Walerian WoĄny, Józef Marciniak, Szczepan Kaczmarek, Józef Łagodziński, Antoni Komosiński i Leon Skorczak.
    Wojna przerwała zatargi w radzie miejskiej. W pierwszej dziesiątce rozstrzelanych na gostyńskim Rynku szli razem Szczepan Kaczmarek - przywódca Obozu Zjednoczenia Narodowego i Mieczysław Hejnowicz - szef Stronnictwa Narodowego.
    Burmistrz przyjmuje prezydenta RP Oto do grodu nadkańskiego zjechał Najdostojniejszy Włodarz Polski, ażeby własnoocznie przekonać się o pracy naszej (...)- tak relacjonowała wizytę prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Ignacego Mościckiego w Gostyniu lokalna gazeta.
    Przygotowania do przyjazdu prezydenta trwały kilka tygodni. Wreszcie nadszedł ten wielki dla Gostynia dzień. Na Rynku tłum mieszkańców oczekiwał na przyjazd głowy państwa. Około godziny 11.15 trasą z Kunowa przez Dusinę wjechała kolumna potężnych samochodów.
    Auto prezydenckie robiło wrażenie! Takiej klasy pojazdu gród nad Kanią chyba jeszcze nie widział: długi, z odkrytym dachem, lśniący czarny lakier kontrastuje z bielą zewnętrznego ogumienia. Szyku dodawał szofer w liberii. Kiedy tylko samochody pojawiły się na głównym placu, na rozkaz komendanta Kaliksta Jankiewicza wojsko zaprezentowało broń, a orkiestra zaczęła grać hymn narodowy. Na znak prezydent auto zatrzymało się przed wejściem do ratusza. Na lewo od gmachu stali przedstawiciele władz miejskich i powiatowych.
    Prezydent Ignacy Mościcki na schodach ratusza




















    Widać było płaszcze i uniesione ponad głowami kapelusze. Z drugiej strony tłum przyglądał się z odległości kilku kroków. Nie było barierek, ale nikt nie wypychał się przed szereg.
    Mimo że, jak na tę porę roku było jeszcze chłodno, to nawet dzieci trzymały nakrycia głowy w ręku. Dalsze strony placu zajmowali uczniowie okolicznych szkół, członkowie towarzystw i organizacji społecznych, kombatanckich, gospodarczych i politycznych. Prezydent Ignacy Mościcki w Gostyniu - 22maja 1929 r.
    Szacownego gościa witali burmistrz i starosta. Tłum z ciekawością przyglądał się prezydentowi. -Oto ten, którego znaliśmy z fotografii i portretów - szedł żywy przed nami, uśmiechnięty życzliwi-relacjonował Orędownik. Pierwsza osoba w państwie zasiadła na specjalnie przygotowanym dla niego, przypominającym tron, krześle. Wysłuchał przemówień, sam jednak nie zabrał głosu. Po powitaniu udał się do kościoła farnego. Po krótkiej modlitwie, zwiedzaniu najstarszego obiektu sakralnego w Gostyniu, nastąpił przejazd do siedziby Banku Pożyczkowego, gdzie przyjął go dyrektor Roman Sura. Prezydent ma także czas, by odbyć krótki spacer ulicami miasta. Może drogi nie najlepsze, chodniki nierówne, ale pięknie zróżnicowana, oryginalna zabudowa może urzekać. Wiosenna pogoda pozwala zdjąć płaszcze - jest cieplej niż w chwili przyjazdu.
    Program wizyty prezydenta był bardzo napięty. Odwiedziny w pięknym gmachu pierwszej w mieście szkoły średniej, następnie gostyńskie zakłady przemysłowe: cukrownia i mleczarnia, dalej klasztor i czas na posiłek w Grabonogu. Lecz to jeszcze nie wszystko, czym mogli się pochwalić mieszkańcy grodu nad Kanią. Prezydent odwiedził także gospodarstwo Jana Gronowskiego w Brzeziu. Rolnictwo na tych terenach zawsze stanowiło wzór dla innych ziem. Ostatnim punktem programu była wizyta w pięknym gmachu Strzelnicy. Tu po raz drugi tego dnia witał gościa Roman Sura, tym razem jako prezes Bractwa Kurkowego. Pierwszy Włodarz Polski oddał trzy strzały do królewskiej tarczy i dokonał wpisu do księgi pamiątkowej. Zainteresowanie gościa budziły dokumenty tego bractwa sięgające XVII wieku. Po dniu pełnym wrażeń prezydent udał się na nocleg do pobliskiej wsi Gola.
    Wydarzenia te miały miejsce podczas wizyty głowy państwa w Gostyniu - 22 maja 1929 roku. W trzy lata po przewrocie majowym prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Ignacy Mościcki odwiedził parutysięczne miasteczko nad Kanią. Wbrew oficjalnej wersji głoszącej, że "Miasto przybrało odświętny wygląd. Domy ubrane były suto flagami", ludność nie była przychylnie nastawiona do Mościckiego. W Gostyniu przed II wojną światową lewica nie miała większego wpływu. Walka toczyła się pomiędzy ugrupowaniami prawicowymi i centroprawicowymi( SN, PSL-"Piast", ChD, NPR, czy obóz rządowy - BBWR). Ogromną przewagę posiadało, opozycyjne wobec prezydenta i Marszałka Piłsudskiego Stronnictwo Narodowe, czyli endecja. Dlatego też, na zdjęciach z wizyty Ignacego Mościckiego nie widać "oflagowanych i wystrojonych odświętnie okien".
    Mimo pewnej niechęci nie doszło do żadnych ekscesów. Prezydenta witał burmistrz Krawczyk - zwolennik Stronnictwa Narodowego. Dwukrotnie też rolę gospodarza sprawował działacz endecki, przewodniczący Rady Miejskiej Roman Sura. Szambelan Edward Potworowski udzielił prezydentowi noclegu. Społeczeństwo Gostynia uroczyście witało głowę państwa. Może dała o sobie znać staropolska gościnność, a może świadomość, że osobie wybranej w demokratyczny sposób, reprezentującej na zewnątrz państwo polskie, trzeba okazać szacunek.
    Jak 70 lat temu w gostyńskim powiecie z nałogiem walczono...

    Temat używania i nadużywania napojów alkoholowych na terenie powiatu gostyńskiego nie doczekał się dotychczas opracowania. A szkoda, bo jest o czym pisać. Kwestie spożywania alkoholu i społecznych konsekwencji związanych z tym zjawiskiem czekają na odważnego historyka.
    W gostyńskim przed wojną działało 8 gorzelni, 2 wytwórnie wina i kilka browarów. Znana była szczególnie wytwórnia win Feliks Adamkiewicza, która zdobyła międzynarodowy rozgłos (złoty medal na belgijskiej wystawie w Liege). Uznaniem krajowych odbiorców szczyciła się również gostyńska Fabryka Wódek i Likierów Antoni Hołogi, a z branży piwowarskiej browar Czabajskiego. W samym mieście znajdowało się natomiast kilka lokali. Do najbardziej znanych należały:
    - Sala Resursy (popularnie zwana "Bombonierą") Feliks Marczyńskiego przy ul. Leszczyńskiej;
    - Hotel Polonia Władysław Jezierskiego przy ul. Kolejowej;
    - Hotel Francuski K. Jankiewicza na Targowisku (przy obecnym placu im. K. Marcinkowskiego);
    - Oberża pod Złotą Rybą przy ulicy Wolności (popularnie zwana "Oberżą wędrusów").
    Oberża wędrusów





















    Lokale te, w myśl zarządzenia starosty powiatowego Mateusza Korniaka, mogły być otwarte tylko do 22.00. Stąd też właściciele starali się jak najbardziej uatrakcyjnić ofertę, organizując występy aktorów lub seanse filmowe.
    Wiadomo jednak, że trunki służą raczej uszczupleniu kieszeni. Cenę produktu podnoszą pośrednicy: hurtownie, sklepy, lokale... Dlatego też niektórzy gostyniacy sami stawali się producentami, jednak dla własnych celów. Władze starały się walczyć z tymi przejawami uszlachetniania zacieru ziemniaczanego. Na początku stycznia 1930 roku ukazało ogłoszenie starosty powiatowego o przyznaniu dodatkowych nagród pieniężnych (oprócz dotychczasowej kwoty) za przyczynienie się do wykrycia osób "działających na szkodę Państwowego Monopolu Spirytusowego". W majowym numerze "Orędownika powiatu gostyńskiego" ukazało się ogłoszenie urzędowe, w którym wyjaśniano: "Okowita do palenia (denaturat), jest to 92% spirytus, uczyniony niezdatnym do spożycia!". Zagrożeni wykryciem zwolennicy silniejszych trunków szukali, widać, innych możliwości zaspokojenia wyrafinowanych potrzeb swego podniebienia i tańszych środków. Komunikat urzędu powiatowego kończył się ostrzeżeniem: "(...) chrońcie się przed spożywaniem okowity, by nie paść ofiarą własnej lekkomyślności". Zastanawia, że 70 lat temu istniała jeszcze potrzeba wyjaśniania tak oczywistych spraw.
    Problem alkoholizmu był jednak poważnie traktowany przez mieszkańców grodu nad Kanią. Na szczególne uznanie zasługuje tutaj działalność różnych towarzystw, których w omawianym okresie istniało w Gostyniu co najmniej kilkanaście. Oprócz powszechnie znanego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" działały też inne, np.: Towarzystwo Czeladzi Katolickiej, Towarzystwo Czytelni dla Kobiet, Towarzystwo Kupców Samodzielnych, Polsko - Katolickie Towarzystwo Robotnicze, Towarzystwo Kółek Rolniczych czy Towarzystwo Upiększania Miasta. Ich rola była ogromna. Spotkania i praca w nich pozwalała efektywnie spożytkować wolny czas. Bale i zabawy organizowane pod patronatem tych organizacji, nie kończyły się pijaństwem, jako że członkowie musieli dbać o dobre imię stowarzyszenia. Najważniejszą rolę odgrywało Katolickie Koło Abstynentów, którego prezesem był miejscowy działacz Stronnictwa Narodowego (endecji) Mieczysław Hejnowicz. Organizacja ta, wspierana przez Ligę Katolicką (tu prezesem był inny działacz narodowy i były burmistrz Gostynia Józef Woziwodzki) zajmowała się walką z plagą pijaństwa w gostyńskim.
    Z wielkim rozmachem włączano się w organizowany corocznie Tydzień Propagandy Trzeźwości. W 1930 roku rozpoczął się on w sobotę, 1 lutego. Przez tydzień w godzinach popołudniowych i wieczornych w lokalu Czytelni im. H. Sienkiewicza, zbierano się, by wysłuchać wykładu radiowego, a następnie zwiedzić wystawę książek, obrazów i tablic o tematyce przeciwalkoholowej. W skład komitetu organizacyjnego wchodzili m.in.: ksiądz dziekan Kazimierz Szreybrowski, burmistrz Karol Krawczyk, dyrektorzy szkół: ksiądz Franciszek Olejniczak i Szczepan Kaczmarek, przedstawiciele harcerstwa, PCK, gostyńskich towarzystw, a nawet Klubu Sportowego "Kania".
    >Charakterystyczne, że w działaniach tych jednoczyli się niektórzy przeciwnicy polityczni np. M. Hejnowicz (endecja - opozycja) i Sz.Kaczmarek (sanacja - obóz rządowy). Wykłady w poznańskim radio wygłaszali m. in. dr P. Gantkowski - Katolicki Związek Abstynentów, dr J. Dobrowolski - Związek Nauczycieli Abstynentów oraz ksiądz prałat Niesiołowski - Polski Związek Księży Abstynentów.
    Browar Czabajskiego






















    O tym, że problemów z pijackimi awanturami było sporo, może świadczyć na przykład zdarzenie z 24 kwietnia 1930 roku. Ówczesna prasa podawała szczegółową relację, przytaczając nawet nazwiska sprawców wykroczenia. Mimo upływu 70 lat, dla dobra żyjących rodzin bohaterów zdarzenia, ograniczę się do podania tylko inicjałów.
    Czwartkowy jarmark był okazją do spotkań z mieszkańcami okolicznych wiosek, rozmów, wymiany poglądów, czasem nawet w sposób niekonwencjonalny. Około godziny 16.00 na ulicy Kolejowej doszło do "fizycznej" wymiany argumentów pomiędzy trzema mieszkańcami Dusiny, a gospodarzem z Czajkowa, jego synem i zięciem. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że prowokatorem tego zdarzenia był inwalida wojenny J. R. Dość poważnie poranił on swoich przeciwników, używając do walki... protezy lewej ręki! Opisujący to wydarzenie reporter wyraził nadzieję, że "(...) Związek Inwalidów powiadomiony o zajściu przyczyni się, by R. nie otrzymał nowej protezy, którą zdaje się nie po raz pierwszy w zajściach takich zniszczył". I racja, bo jak mogłoby skończyć się zajście, gdyby ktoś użył do walki protezy nogi? Pan R. wielokrotnie wykorzystywał protezę niezgodnie z przeznaczeniem... Widać, dla niektórych weteranów wojna nigdy się nie kończy.























    Czasami władze musiały stosować ostrzejsze środki wobec szczególnie opornych na upomnienia. Powoływano się tu nawet na rozporządzenia państw zaborczych - w tym wypadku Niemiec. W dniu 18 paĄdziernika 1930 roku ukazało się ogłoszenie Miejskiego Urzędu Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego w Gostyniu, w którym burmistrz Karol Krawczyk podawał do publicznej wiadomości, że jeden z mieszkańców grodu nad Kanią został urzędowo uznany za... nałogowego pijaka! Aby nie było pomyłki, co do osoby, w informacji znalazło się imię, nazwisko, a nawet zawód oskarżonego o zgubny nałóg.
    Cóż, gdyby dziś burmistrz zechciał zastosować podobne środki, prawdopodobnie musiałby wykupić całą stronę w lokalnej prasie... .

    .

    Plac Piłsudskiego w Gostyniu?

    W 1999 roku minęła 200 rocznica urodzin Karola Marcinkowskiego. W Gostyniu zaplanowano szczególnie uroczyste obchody. Ich punktem kulminacyjnym było odsłonięcie obelisku w parku przy placu Karola Marcinkowskiego. Ponieważ w latach 1841 - 46 w budynku szpitala mieściło się Kasyno Gostyńskie, naturalne wydaje się, że plac nosi imię jednego z jego twórców. I tu zapewne wielu czytelników zdziwi informacja, że problem nazwy placu nie był wcale jednoznaczny i w latach trzydziestych podzielił Gostyń na dwa walczące ze sobą obozy.
    Należałoby nakreślić tło historyczne "afery". Po przejęciu władzy przez Józefa Piłsudskiego w 1926 roku, obóz rządzący -sanacja- prowadził propagandową walkę z opozycją. Większość Wielkopolan niechętna była Marszałkowi, ulegając wpływom silnie działającego tutaj Stronnictwa Narodowego (endecja). W Poznańskiem dochodziło do ostrych starć pomiędzy tymi ugrupowaniami. Ponieważ część urzędników pochodziła z mianowania (administracja rządowa-sanacyjna), a część z wyborów (administracja samorządowa - w większości opozycyjna), dochodziło do wielu konfliktów. W gostyńskiej Radzie Miejskiej przewagę mieli zwolennicy endecji. Stanowisko tego ugrupowania wobec rządu, prezydenta i Marszałka Piłsudskiego było, łagodnie mówiąc, nieprzychylne.
    W 1930 roku, w związku z przeniesieniem gostyńskiego miejskiego targowiska w inne miejsce (przy nowej dzielnicy Dobra Myśl - obecnie Edmunda Bojanowskiego), plac Targowisko przestał spełniać przypisane mu nazwą funkcje. Konieczne stało się więc znalezienie innego określenia dla tego terenu. Wykorzystali to gostyńscy zwolennicy sanacji, którzy, nie czekając na decyzje władz, 9 listopada 1930 roku, w dniu, w którym obchodzono XII rocznicę odzyskania niepodległości, przemianowali plac Targowisko na plac Marszałka Józefa Piłsudskiego. Nowe tablice zostały umieszczone na narożnych domach. I tak oto w Gostyniu, bez zgody Rady Miejskiej dokonała się zmiana nazwy placu. Bezprawny czyn gostyńskich piłsudczyków na pewno oburzył miejscową endecję. Zmiana nazwy placu w mieście, gdzie znajdowało się największe w okolicach skupienie prężnie działającej opozycji, stało się dla endecji "policzkiem". Dla zwolenników rządu było to natomiast podkreśleniem własnej siły na tym terenie.
    Początkowo wszystko wskazywało, że tak właśnie będzie. W jednym z listopadowych numerów prorządowego "Orędownika powiatu gostyńskiego" ukazał się artykuł, w którym przywieszenie nowych tablic określono jako akt samowoli, zwracając jednak uwagę, że "czyn ten dokonany z pobudek ideowych, uczciwych i szlachetnych" powinien zostać przez Magistrat i Radę Miejską "rozgrzeszony i prawnie usankcjonowany". Autor stwierdził także, że moralnym obowiązkiem radnych jest przyjąć nazwę zaproponowaną przez owych "zapaleńców". Artykuł zamieszczony został w dziale "Komunikaty" i podpisany inicjałami M.K. Czy M.K to Mateusz Korniak - starosta powiatowy, mianowany przez władze sanacyjne, człowiek jak sam przyznawał "z innych kresów"? To pytanie pozostanie chyba kolejną zagadką historii. Plac w latach trzydziestych





















    Sprawa nowej nazwy dla placu Targowisko trafiła na listopadową sesję Rady Miejskiej. Przewodniczący Roman Sura odczytał pismo grupy obywateli miasta Gostynia zwracających się z prośbą o nadanie nazwy plac Marszałka Józefa Piłsudskiego. Jednak, ku zaskoczeniu (czy udawanemu zaskoczeniu) niektórych radnych, przewodniczący w pkt. 10 porządku obrad odczytał uchwałę Magistratu z dnia 22 marca 1930 roku, (czyli podjętą 10 miesięcy wcześniej!!) o zmianie nazwy dotychczasowego placu Targowisko na plac dr. Karola Marcinkowskiego. W Radzie Miejskiej zawrzało. Zwolennicy Marszałka Piłsudskiego zareagowali oburzeniem. Szczepan Kaczmarek dyrektor szkoły, radny i były poseł złożył wniosek o odłożenie głosowania, gdyż treść uchwały nie została wcześniej przedstawiona radnym.
    "Przewodniczący : Czy rzeczywiście treść nie była Panu znana?
    Sz. Kaczmarek : Oficjalnie nie !"
    Wypowiedź ta, spotkała się z ripostą radnego Stobrawy, który zauważył, że każdy członek Rady Miejskiej ma prawo wglądu do uchwał Magistratu, może więc wcześniej zapoznać się z nimi. Wniosek Kaczmarka traktuje "jako ozdobnik, aby tylko coś powiedzieć!!". Ponieważ dyskusja zaczęła robić się coraz bardziej gorąca, przewodniczący zarządził przerwę. Po wznowieniu obrad sprawę uchwały przedstawił burmistrz Krawczyk, omawiając okoliczności jej powstania. Radny Stobrawa podkreślił, że zasługi Marszałka są niezaprzeczalne, jednak dla Gostynia większe zasługi położył Marcinkowski. Odmiennego zdania byli radni Stanisłąw Gościniak i Szczepan Kaczmarek. Głos zabrał również zasłużony działacz narodowy i były burmistrz Józef Woziwodzki, opowiadając się za uchwałą Magistratu. Ponieważ dyskusja zaczęła zamieniać się w "wyliczankę" zasług obu postaci: doktora i Marszałka, przewodniczący zaproponował, aby przejść do głosowania. Za przyjęciem uchwały opowiedziało się 15 radnych, przeciw było 5. Tak oto dokonała się - po wielu perturbacjach -zmiana nazwy placu. .

    Pomnik Serca Jezusowego

    10 listopada 2000 roku, po ponad sześćdziesięciu latach na gostyński Rynek uroczyście powrócił pomnik Serca Jezusowego - symbol religijny i dowód wdzięczności za odzyskanie niepodległości po latach zaborów.
    Dokładnie nie wiadomo, kto był inicjatorem budowy pomnika - wyrazu wdzięczności za odzyskanie niepodległości. Na zebraniu powiatowym w dniu 12 października 1928 roku starosta Wincenty Dabiński proponował, by w dniu 10 rocznicy odzyskania niepodległości zapoczątkować społeczną budowę "domu dla ubogiej uczącej się młodzieży". Inicjatywę budowy bursy poparł dwoma artykułami w "Orędowniku powiatu gostyńskiego" ksiądz Franciszek Olejniczak. Sprawa musiała być szeroko społecznie dyskutowana. Dyrektor gimnazjum wspominał bowiem, że zgłosiło się do niego kilku starszych uczniów, ofiarując się pracować społecznie w czasie wakacji przy budowie bursy. Z tego pomysłu jednak wycofano się jeszcze w tym samym roku. Być może okazało się, że budowa internatu dla zamiejscowej młodzieży uczącej się w gostyńskim gimnazjum jest inwestycją, która pochłonie zbyt duże środki. Mimo iż społeczeństwo miasta znane było z ofiarności, trudno było liczyć na to, by w kilka lat po zakończeniu budowy gimnazjum ponownie znaleźć sporą grupę sponsorów. Szczególnie niekorzystnie dla takich inicjatyw przedstawiała się sytuacja ekonomiczna w 1928 roku - świat znajdował się wówczas w przededniu wielkiego kryzysu gospodarczego. Być może to spowodowało, że zaniechano pomysłu budowy bursy.
    Inicjatorem budowy pomnika Serca Jezusowego na Rynku był ksiądz dziekan Kazimierz Szreybrowski. Środki finansowe pozyskiwano z datków społecznych. Nie zachowały się szczegółowe dane dotyczące wpływów na "konto pomnika". Trudno więc określić, jaka kwota była potrzebna, by zrealizować ów projekt. Parafianie zebrali 33 000 złotych. Nie wiadomo jednak, czy otrzymano wsparcie ze strony Rady Miejskiej, czy Powiatowej. Projektem pomnika zajął się znany architekt Lucjan Michałowski, natomiast autorką figury była poznańska rzeźbiarka Kazimiera Pajzderska. Inicjatywa budowy pomnika musiała być akceptowana społecznie, jako że na postawienie go nie czekano długo. Prawdopodobnie w ciągu niecałego roku od powstania inicjatywy na gostyńskim Rynku stanęła na siedmiometrowej kolumnie figura Chrystusa.
    Pomnik w latach międzywojennych





















    Uroczystość odsłonięcia pomnika nastąpiła 21 lipca 1929 roku. Już dzień wcześniej, w sobotę, przybył do Gostynia ksiądz biskup Walenty Dymek. Budynki na Rynku były udekorowane kwiatami, a pomnik oświetlano reflektorem z balkonu domu Czabajskich. Uroczystość rozpoczęła się w niedzielę o godzinie 8.00 nabożeństwem w farze z udziałem Rady Miejskiej. Po mszy udano się na gostyński Rynek. Przemawiali ksiądz dziekan Szreybrowski i biskup Dymek. Mimo lipcowego upału na tak ważną uroczystość przybyło wielu mieszkańców z okolicznych miast i wiosek. W swym przemówieniu biskup zwrócił uwagę, że pomiędzy Radą Parafialną a Radą Miejską powinien "ustać egoizm i samolubstwo, a zapanować zgoda i jedność". Następnie dziekan odczytał akt poświęcenia miasta Gostynia i parafii Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Zebrani powtarzali tekst: Serce Zbawiciela, Bożej pełne chwały, popatrz na ten lud Twój polski! To miasto i ta parafia pragnie być zawsze Twoją, chce Cię obwołać królem swoim. Oto każdy z nas, miasto i cała parafia oddaje się zupełnie Najświętszemu Sercu Twemu. Twoją jesteśmy własnością i do Ciebie należeć chcemy! Króluj nad naszemi domami, polami, nad naszemi rodzinami, nad sercami naszemi, nad parafią naszą. ZejdĄ w potędze cudów Twoich do naszych rodzin. Zstąp tam gdzie będziemy się modlić i żebrać miłosierdzia Twego, gdzie pracować, cierpieć i płakać będziemy. Błogosław Serce Boże Zarządowi tego miasta, błogosław ojcom rodzin, by prowadzili rodziny swe do serca Twego, błogosław matkom, by rozpalone miłością Twoją umiały kochać i cierpieć cicho dla Ciebie, błogosław młodzieży kochanej, by nie straciła wiary świętej i czystości obyczajów, błogosław dziewice polskie, by kochały Ciebie i anielską cnotę ponad wszystko; błogosław dziatkom, które tu na ziemi do serca tuliłeś. Pocieszaj Jezu chorych, cierpiących, strapionych. Ocieraj łzy sierotom, wdowom i broń je przed nędzą, krzywdą i hańbą. Zapisz o Jezu miasto Gostyń i całą parafię naszą w sercu swojem. A my Ci przyrzekamy, że nie spoczniemy, dopóki od serc naszych, od rodziny, miasta i parafii całej nie popłynie w niebo jeden głos: "Chwała bądĄ Bożemu sercu, Jemu cześć i uwielbienie na wieki"! Niech żyje Serce Jezusa, Pana i Króla naszego. Amen" Rynek w czasach okupacji





















    Wkroczenie wojsk niemieckich na teren Rzeczpospolitej wiązało się z niszczeniem wszelkich przejawów polskości. W Gostyniu pod osłoną nocy dokonano rozebrania pomnika Serca Jezusowego. Przez szereg lat nie potrafiono ustalić dokładnej daty tego wydarzenia, określając ją w przybliżeniu na przełom 1941-42. W książce Czesława Łuczaka "Dzień po dniu w okupowanej Wielkopolsce i Ziemi Lubuskiej", na podstawie niemieckiej prasy autor przedstawił w niej faktograficzny zapis okupacji naszych terenów. Tam pojawiła się informacja, że aktu zniszczenia pomnika Serca Jezusowego na gostyńskim Rynku dokonano w nocy z 10 na 11 maja 1940 roku. Resztki kolumny rozbijano na kawałki, które miały służyć do budowy dzisiejszej ulicy Wincentego Witosa.
    Według relacji Heleny Sodolskiej, Tomczak - jeden z robotników, wspólnie z kolegami ukrył i zakopał figurkę Chrystusa. Po wojnie państwo Sodolscy zwracali się do gostyńskich proboszczów w sprawie wykopania korpusu figurki, nie otrzymywali jednak odpowiedzi. Być może ówcześni księża bali się reakcji władz państwowych nieprzychylnych takim inicjatywom. Tuż przed rozpoczęciem budowy hali przy Szkole Podstawowej Nr 2, mieszkańcy Gostynia Sodolski i Wenclewicz na własną rękę postanowili wydobyć zakopaną figurę Chrystusa. Wynajęli robotników i zaczęli kopać w miejscu wskazanym 30 lat wcześniej przez Tomczaka. Udało się im wydobyć część figury, którą następnie przekazano księdzu proboszczowi. Dziękując za pracę, stwierdził on, że głowa i ręka z pomnika jest w posiadaniu osoby mieszkającej na Rynku. Figurka miała stanąć na terenie kościoła.
    Pomysł odbudowy pomnika Serca Jezusowego powstał w 1999 roku na jednym ze spotkań Akcji Katolickiej. Inicjatorzy postanowili zebrać potrzebną dokumentację, zwrócić się do władz miejskich o wyrażenie zgody oraz przeprowadzić społeczną zbiórkę pieniędzy. Realizacja tego pomysłu nie była łatwa. Organizatorzy natrafili na pewne trudności. Udało się nawiązać kontakt z wnuczką rzeźbiarki Pajzderskiej - prof. Kingą Szczepkowską - Nalewajek, która udostępniła zdjęcia figury Chrystusa wykonanej przez jej babkę. Odnaleziono także sporo części pomnika.
    Okazało się jednak, że niemożliwe jest połączenie starych i nowych elementów. Zagrażało to bezpieczeństwu, a różniące się wyglądem materiały nie wyglądały estetycznie, dlatego też pomnik postanowiono wykonać z jednego materiału.
    Innym problemem było stanowisko części radnych, którzy nie od razu postanowili o przekazaniu terenu pod pomnik. Ostatecznie jednak, w paĄdzierniku 2000 roku, na gostyńskim Rynku stanął pomnik - symbol wiary i patriotyzmu. .

    Wybory parlamentarne w powiecie gostyńskim w okresie międzywojennym

    Wybory do pierwszego sejmu RP odbyły się w styczniu 1919 roku. Ponieważ w Wielkopolsce trwały jeszcze walki z Niemcami, głosowanie na tym terenie musiano przełożyć na póĄniej. Pierwsze wybory w niepodległym Gostyniu odbyły się dopiero 1 czerwca 1919 roku. "Wybory do sejmu warszawskiego" - jak pisano w obwieszczeniach -odbywały się w szczególnej sytuacji, gdyż zaledwie cztery miesiące minęły od podpisania rozejmu z Niemcami, kończącego powstanie wielkopolskie. Od 28 marca działająca w Poznaniu Naczelna Rada Ludowa stała się oficjalnie organem państwowym upoważnionym do przejęcia ziem zaboru pruskiego w imieniu rządu RP. Komisariat NRL zwrócił się z apelem: "Polacy! (...) nie czas na swary i kłótnie, nie pora ku temu, by wspominając minione błędy, odsuwać kogokolwiek od pracy". Patriotyzm oraz radość z odzyskania niepodległości i zwycięstwa zrywu powstańczego pozwoliły skupić większość najważniejszych sił politycznych na jednej liście wyborczej. Gostyń znalazł się w okręgu IV (ostrowskim). Do wyborów stanęły trzy listy: Zjednoczenie Stronnictw Narodowych, Polska Partia Socjalistyczna oraz lista nr 5 skupiająca robotników rolnych. Gostyniacy znaleźli się na liście skupiającej partie centroprawicy: Związek Stronnictwa Ludowo-Narodowego (endecja), Narodowe Zjednoczenie Ludowe (konserwatywne ziemiaństwo), Zjednoczenie Mieszczańskie oraz Narodowe Stronnictwo Robotnicze.
    Powiat podzielono na 25 okręgów wyborczych, z czego trzy dotyczyły miasta. Ich przewodniczącymi byli Bolesław Ciążyński (lokal: Hotel Kaczmarka), Roman Sura (lokal: Hotel Jankiewicza) i Feliks Adamkiewicz (lokal: Oberża Józefa Szyszki). Wspólny wiec wyborczy delegata Narodowego Zjednoczenia Ludowego i Narodowego Stronnictwa Ludowego odbył się w Gostyniu 29 maja w lokalu Szyszki. W zaproszeniu podkreślano, że w zebraniu powinien wziąć udział każdy Polak bez względu na swą przynależność partyjną. Kolejne wiece, z uwagi na wprowadzenie 2 czerwca stanu wojennego, mogły odbywać się tylko za zgodą komendanta Kawskiego.
    W powiecie oddano 18 428 ważnych głosów (tylko 30 nieważnych), z czego 18 389 (99,7 %!) na listę Zjednoczonych Stronnictw Niepodległościowych, 29 głosów na PPS i 10 głosów na grupę robotników rolnych. Do pierwszego sejmu II Rzeczpospolitej, Sejmu Ustawodawczego weszło aż trzech przedstawicieli powiatu gostyńskiego: Szczepan Kaczmarek, nauczyciel z Krobi Starej, Aleksander Thomas, kupiec z Borku oraz Franciszka Wilczakowiak z Piasków, działaczka NPR.
    Kolejne głosowanie do parlamentu działającego w myśl nowej, uchwalonej 17 marca 1921 roku konstytucji, wyznaczono na 5 listopada do Sejmu oraz na 12 listopada 1922 do Senatu. Głosować można było przez 10 godzin od 9 do 19. W wyborach do Senatu Gostyń znalazł się w okręgu nr 35. Z dość dużego wówczas województwa poznańskiego wybierano 7 senatorów. W wyborach do Sejmu, gród nad Kanią wchodził w skład okręgu nr 37 obejmującego powiaty: gostyński, ostrowski, odolanowski, ostrzeszowski, kępski, pleszewski, jarociński, koĄmiński, i krotoszyński.
    Miasto podzielono na dwa obwody. Pierwszy obejmował ulice: Nad Kanią, Fabryczną, Klasztorną, Rynek, Kościelną, Przy Farze, Tkacką, Wąską (Wązka), Kaczą, Łaziebną, Nowe Wrota, Łąkową, Młyńską, Podzamcze i Świętego Ducha. Lokalem wyborczym była restauracja Kaczmarka w Rynku. Drugi obwód to: 3-go Maja, Nowa, Młynarska, Strzelecka, Polna, Zielona, Szeroka, Kolejowa, Targowisko, Przy Dworcu, Poznańska i Leszczyńska. Lokal wyborczy mieścił się u J. Szyszki przy ulicy Leszczyńskiej.
    Lokalna gazeta z tamtego okresu - "Orędownik Gostyński" podawała zawiadomienie o trzech wiecach wyborczych. Najwcześniej, bo już 3 września, odbyło się nadzwyczajne zebranie Towarzystwa Przemysłowców i Rzemieślników. Tematem spotkania było:, "Pod jakim hasłem pójdzie przemysłowiec i rzemieślnik do urny wyborczej". Nie udało się ustalić, jaką decyzję podjęli przedstawiciele świata gospodarczego.
    Jeśli chodzi o partie, największe znaczenie na terenie powiatu gostyńskiego miała prawicowa Narodowa Demokracja (endecja). W 1922 roku jej przedstawiciele startowali w wyborach jako Chrześcijański Związek Jedności Narodowej. Endecja zorganizowała dwa wiece - 29 paĄdziernika w Krobi oraz 19 października w Gostyniu w sali p. Szyszki ( Resusa). Na spotkaniu wyborczym w Gostyniu przemawiali czołowi działacze narodowi z Poznania: Seyda, Piotrowski oraz Rzepecki. Zwycięstwo na terenie powiatu gostyńskiego odniosła, mająca przewagę w ośrodkach miejskich, endecja oraz na wsi PSL - "Piast".
    Zamach stanu dokonany przez Józefa Piłsudskiego 12 maja 1926 roku zmienił sytuację polityczną w kraju. Od tej pory rozpoczęły się rządy grupy związanej z Marszałkiem, zwanej popularnie sanacją. Wprowadzała ona szereg posunięć zmierzających do zapewnienia sobie większości w parlamencie. W wyborach do Sejmu w 1928 roku w okręgu 37. wystawiono początkowo 10 list. Obóz sanacyjny wystawił trzy: nr 1 - Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem (BBWR), nr 30 -Katolicka Unia Ziem Zachodnich (konserwatywna część ziemiaństwa przychylna sanacji) oraz nr 21 Narodowo - Państwowy Blok Pracy (liberalna grupa, związana ze Związkiem Naprawy Rzeczypospolitej). Ugrupowania opozycyjne nie utworzyły wspólnej listy. Endecja startowała pod szyldem Lista Katolicko - Narodowa nr 24, a mająca z nią wspólny rodowód Narodowa Partia Robotnicza uzyskała tradycyjnie nr 7 listy. Chadecja i ludowcy Wincentego Witosa wystawili wspólną listę jako Polski Blok Katolicki PSL "Piast" i Chrześcijańskiej Demokracji (lista nr 25). Socjaliści - Polska Partia Socjalistyczna wystawili odrębną listę - nr 2. Uzupełnieniem były listy: nr 36 - Stronnictwo Pracy Kresów Zachodnich oraz nr 11 - Monarchistyczna Organizacja Wszechstanowa. Odrębną listę w okręgu 37 wystawiły także wielkopolskie mniejszości narodowe: Lista Bloku Mniejszości Narodowych w Polsce (nr 18).
    Gostyniacy aktywnie brali udział w wyborach. Największe znaczenie miała Narodowa Demokracja z drugim na liście gostyńskim działaczem Józefem Woziwodzkim. Wśród kandydatów na posłów z NPR były także dwie osoby z powiatu gostyńskiego: Antoni Komosiński (nr 9) oraz Jan Kudliński z Czeluścina (nr 10). Na wspólnej liście chadecko-ludowej na drugiej pozycji znalazł się Marcin Poprawa z Gostynia, natomiast sanacja pozyskała Ignacego Wolniewicza z Piasków (nr 9). Dwóch mieszkańców powiatu gostyńskiego pojawiło się na liście mniejszości narodowych: Walter Conze z Pijanowic oraz Adolf Hornschuh z Gostynia. Na listach socjalistycznej, monarchistycznej, Katolickiej Unii Ziem Zachodnich oraz Stronnictwa Pracy Kresów Zachodnich nie znaleĄli się przedstawiciele powiatu gostyńskiego. Obóz rządowy - sanacja - nie zyskał dużego poparcia w endeckiej Wielkopolsce. Spośród 10 zgłoszonych list trzy zostały wycofane urzędowym ogłoszeniem z 29 lutego, czyli na pięć dni przed datą wyborów: BBWR (jedyny kandydat A. Kotarka zrzekł się kandydowania), monarchistyczna oraz Stronnictwa Pracy Kresów Zachodnich.
    Wojewoda Adolf Bninski uznał za "bezwzględny obowiązek urzędników", by nie stawali w sprzeczności z linią rządu! Realizując te założenia, obóz sanacyjny próbował wykorzystać swe wpływy na urzędników państwowych. Dnia 23 lutego 1928 roku odbyło się przedwyborcze zebranie urzędników samorządowych i komunalnych w sali "bomboniery" Markowskiego. Pracowników "wszelkiej dykasterii" zapraszał w imieniu Powiatowego Komitetu Wyborczego prezes L. Lorek oraz sekretarz Grzel - asystent powiatowy.
    Propagandowej akcji sanacji przeciwstawiała się silna w Gostyniu endecja. Powiatowy Komitet Wyborczy Katolicko-Narodowy na terenie miasta działał bardzo aktywnie. Pięć dni po prorządowym zebraniu odbył się wielki wiec przedwyborczy endecji. W sali "bomboniery" przemawiali Czesław Meissner z Poznania i Józef Woziwodzki (były burmistrz Gostynia). Osobami odpowiedzialnymi za kontakty z wyborcami z endecji byli Mieczysław Hejnowicz i Franciszek Polaszyk.
    Wybory odbyły się 4 marca 1928 roku w warunkach, co podkreślała także wielkopolska opozycja, w miarę demokratycznych. Pewien sukces w Wielkopolsce odniosła lewica - PPS - zdobywając po raz pierwszy dwa mandaty. Jej wpływy w Okręgu Nr 37, powiecie czy mieście Gostyń były jednak znikome ( 3 głosy w obwodzie miejskim!). Endecja, która w porównaniu do poprzednich wyborów w skali kraju straciła 1/3 mandatów, w Gostyniu nadal odgrywała potężną rolę - 47 % głosów!. Narodowa Partia Robotnicza straciła część głosów, które oddano na odłam NPR startujący w ramach sanacyjnego Związku Naprawy Rzeczpospolitej. Na omawianym terenie zdobyła jednak 21% (miasto) i 30 % (powiat) oddanych głosów. Analizując dowody poparcia dla sanacji, można jednak zauważyć, że w mieście (razem 24 %) jak i w powiecie ( razem 15 %) przeważały wpływy jej liberalnego odłamu. Partia ludowo-lewicowa PSL - "Wyzwolenie" nie miała wpływu na wieś w powiecie gostyńskim - stąd też brak listy. Natomiast prawicowo - centrowa partia Wincentego Witosa PSL- "Piast" otrzymała ponad 36 % głosów.
    Zwycięstwo endecji w samym Gostyniu w skali powiatu uznać można za klęskę: ludność wiejska i małych miasteczek powiatu wybierała prawicowo-centrowe partie ludowe- 36% lub sanacyjne 30 %.
    SANACJA PPS NPR Mniejszości narodowe Narodowo-Państwowy Blok Pracy Katolicka Unia Ziem Zachodnich ENDECJAZwiązek Ludowo Narodowy PSL Piast iChrześcijańska Demokracja głosów % głosów % głosów % głosów % głosów % głosów % głosów % GOSTYN 3 0,09 661 21,7 75 2,4 502 16,5 228 7,5 1456 47,8 115 3,7 POWIAT 81 0,3 6975 30,5 131,6 5,7 2154 9,5 1126 4,9 2929 12,8 8265 36,1 Wyniki wyborów do sejmu RP na terenie powiatu gostyńskiego w 1928 roku
    W okręgu 37 powiat gostyński osiągnął jedną z najwyższych frekwencji wyborczych: 92,99%, ustępując jedynie Krotoszynowi, natomiast w skali całego kraju zajął 14 miejsce!
    Niestety, żaden z kandydujących mieszkańców grodu nad Kanią nie został posłem. Natomiast wśród zastępców posłów na pierwszym miejscu znaleźli się mieszkańcy powiatu gostyńskiego: z listy numer 25 Marcin Poprawa - rolnik z Kołaczkowic oraz z listy numer 24 Józef Woziwodzki.
    W wyborach do Senatu frekwencja była również wysoka - w województwie poznańskim wynosiła 79,7% natomiast w powiecie gostyńskim aż 89%. Senatorami wybrano po dwóch działaczy narodowej demokracji i chrześcijańskiej demokracji oraz jednego z lewicowego odłamu Narodowej Partii Robotniczej.
    W wyniku wyborów 1928 roku BBWR nie udało się uzyskać tak dużej ilości głosów, by dokonać zmiany konstytucji. Dlatego też, po dwóch latach sanacja postanowiła powtórnie stanąć do wyborów. Tym razem jednak starano się wywierać silną presję na przeciwników politycznych, posuwając się nawet do aresztowań członków opozycji. Zarządzeniem Prezydenta RP wybory do Sejmu wyznaczono na 16 listopada 1930 roku, a do Senatu na 23 listopada. Gostyń znalazł się w okręgu wyborczym numer 37, dzielącym powiat na 90 obwodów, z czego trzy obejmowały miasto:
    1 obwód- Rynek, Młyńska, Zamkowa, Łazienna, Podzamcze, Nowa, Kacza, Tkacka, Wąska, Łąkową, Kościelna, Przy Farze, Nowe Wrota, Nad Kanią, Klasztorna;
    2 obwód- Świętego Ducha, Leszczyńska, 3 Maja, Górna, Młynarska, Boczna, Folwarczna, Polna, Folęgi, Strzelecka, Sądowa (dawniej Nowa);
    3 obwód- Poznańska, Starogostyńska, Graniczna, Targowisko, Przy Dworcu, Fabryczna, Szeroka, Zielona, Kolejowa, Nad Polskim Rowem, Dobramyśl.
    Walka wyborcza miała ostrzejszy charakter niż dwa lata wcześniej. Głównym wrogiem obozu rządzącego była w Wielkopolsce prawicowa endecja oraz porozumienie wyborcze partii centrum i lewicy pod nazwą Centrolew.
    Już 12 września ukazało się rozporządzenie Prezydenta RP o "karach dla ochrony swobody wyborów". Starosta powiatowy Mateusz Korniak, powołując się na pruskie prawo sprzed I wojny światowej (sic!), stwierdzał, że każde przedwyborcze spotkanie (nawet takie, gdzie wstęp możliwy jest tylko za zaproszeniem) uważa się za zebranie publiczne i polityczne. Z tego względu władzom przysługuje prawo nadzorowania podobnych zgromadzeń. Działania mające utrudnić propagandową akcję opozycji, M.Korniak motywował § 49 rozporządzenia policyjnego z 15 lutego 1928 roku. W myśl tego prawa rozdawanie czy rozwieszanie plakatów, afiszów i druków dozwolone jest tylko po uprzednim uzyskaniu zgody urzędu policyjnego. Starosta zakwestionował również ważność umieszczonych pod odezwą wyborczą, trzech nazwisk działaczy Stronnictwa Narodowego.
    Działania sanacji zmierzały też do przyciągnięcia w jej szeregi jak największej liczby działaczy partii, które na tym terenie nie miały w "pojedynkę" większego wpływu, pozostawały natomiast w opozycji do SN czy Centrolewu. W Gostyniu udało się pozyskać do BBWR prezesa miejscowego oddziału Narodowej Partii Robotniczej, Franciszka Dworczaka. W swoim oświadczeniu stwierdzał on, że NPR zawsze zwalczała socjalistów "(...) występujących przeciwko religii katolickiej, przeciwko całości Państwa Polskiego (handel Pomorzem, współpraca z II Międzynarodówką)". W tej sytuacji, wobec braku możliwości współpracy z socjalistami w Centrolewie, Dworczak przystąpił do BBWR. Niewątpliwe znaczenie miał również fakt, iż w poprzednich wyborach NPR stracił sporą część głosów na rzecz swego prorządowego odłamu - NPR-Lewicy.
    Wydawać by się mogło, że polityczni przeciwnicy toczą bezpardonową walkę. Poziom kulturalny ówczesnych działaczy był jednak bardzo wysoki. Sytuacja wymagająca podjęcia zdecydowanego działania w celu osiągnięcia nadrzędnego dobra potrafiła zjednoczyć w Gostyniu przeciwników politycznych. Walkę wyborczą przerwało wspólne wystąpienie wszystkich działających na terenie powiatu partii przeciwko godzącej w interes Polski wypowiedzi niemieckiego ministra. W dniu 7 września odbył się patriotyczny wiec, na którym wspólnie wypowiadali się Stanisław Taczanowski (BBWR), Mieczysław Hejnowicz (SN), Franciszek Dworczak (NPR) i Marian Poprawa (PSL-"Piast"). Na manifestację przybyło 4000 osób!
    W wyborach 1930 roku zdecydowane zwycięstwo w Gostyniu odniosła tradycyjnie prawica - endecja (w mieście 54% a w powiecie 20,5% głosów). BBWR zdobył odpowiednio 26,8% i 17,7%, mniejszości narodowe 2,5% i 5,45%, a Centrolew (koalicja wyborcza Chrześcijańskiej Demokracji, Narodowej Partii Robotniczej, PSL-"Piast", Polskiej Partii Socjalistycznej oraz PSL-"Wyzwolenie") 16,5% i 56% w powiecie. W skali powiatu i okręgu sukcesem wydawać się mogło zdobycie przez wyborczą koalicję partii centrum trzech mandatów. Sami działacze Centrolewu byli jednak niezadowoleni. Sojusz wyborczy partii zapewnił im tylko 3 mandaty, podczas gdy Stronnictwo Narodowe, występując w "pojedynkę", zdobyło 2, a niepopularne na tym terenie BBWR -1. Mogło to oznaczać, że BBWR został wzmocniony głosami dawnych wyborców partii Centrolewu.
    MIASTO POWIAT
    BBWR 896 4217
    Narodowa Demokracja 1810 4879
    CENTROLEW 549 13418
    Mniejszości narodowe - Niemcy 85 1298
    Gostyńska sanacja nie ukrywała jednak zadowolenia ze zwycięstwa BBWR w skali kraju. Ulicami miasta urządzono pochód z orkiestrą. Przed gmachem starostwa przemawiał Mateusz Korniak. Według relacji "Orędownika", po "wzniesieniu okrzyków na cześć Piłsudskiego i prezydenta tłum przeniósł się na plac Marszałka Piłsudskiego, gdzie się rozwiązał". W wyborach do Senatu BBWR zdobył 25 % głosów, endecja prawie 60%, Centrolew 13%, a mniejszość niemiecka 2,1% . Miejscowa sanacja miała jednak powody do zadowolenia: w 1930 roku przedstawiciel powiatu gostyńskiego po raz pierwszy zasiadł w izbie wyższej parlamentu RP. Był nim właściciel majątku w Szelejewie i od 1930 roku członek BBWR - Stanisław Karłowski.
    Rok 1935, oprócz nowej konstytucji, przyniósł też zmianę ordynacji wyborczej. Zgodnie z zaleceniami Marszałka Piłsudskiego starano się ograniczyć rolę partii politycznych. Wybory w 1935 i 1938 roku odbywały się według nowych, bardzo skomplikowanych przepisów wyborczych utrudniających opozycji wejście do parlamentu. Zmniejszona została liczba posłów z 444 na 208 oraz senatorów z 111 na 96. Wiek uprawnionych do głosowania do sejmu zmieniono z 21 na 24 lata a uprawnienia do posiadania prawa biernego przyznano od 30 lat. Termin wyborów do sejmu ustalono na 8 września 1935 roku.
    Sposób wyłaniania parlamentarzystów miał wyeliminować wpływ partii na wybory. Odrzucono zasadę głosowania na listy wysunięte przez organizacje polityczne. W każdym okręgu ustalano jedną wspólną listę, na której znajdowało się od 4 do 12 nazwisk kandydatów na posłów. Ustalało ją specjalnie wybrane Zgromadzenie Okręgowe. Delegatów do owego zgromadzenia wybierały samorządy terytorialne (np. rady powiatowe), gospodarcze (np. Izba Rolnicza) i organizacje zawodowe (np. związki zawodowe) itp.
    Organizacje te w większości opanowane były przez zwolenników sanacji, stąd też opozycja zareagowała oburzeniem. Co prawda, 500 wyborców miało prawo zgłosić własnego kandydata do Zgromadzenia Okręgowego, stanowiło to jednak nieznaczący głos w tym, opanowanym przez piłsudczyków, organie. Większość partii opozycyjnych ogłosiła bojkot wyborów. Powodem był ich niedemokratyczny charakter, który uniemożliwiał odzwierciedlenie rzeczywistego stanowiska politycznego wyborców.
    Według nowej ordynacji wyborczej Gostyń zaliczony został do 96. okręgu obejmującego powiaty: leszczyński, rawicki, śremski, kościański, wolsztyński i gostyński. Przewodniczącym Okręgowej Komisji Wyborczej nr 96 został Oskar Kamieński, a zastępcą Roman Sommer. Powiat podzielono na 25 obwodów, z czego trzy znalazły się w Gostyniu. Pierwszy obejmował ulice: Boczną, Folwarczną, Górną, Leszczyńską, 3 Maja, Młynarską, Sądową, Strzelecką, Świętego Ducha, Polną. Mieszkańcy tej części miasta głosowali w lokalu wyborczym umiejscowionym w Hotelu Polonja. Drugi obwód miejski to: Dobramyśl, Przy Dworcu, Folęgi, Graniczna, Plac K. Marcinkowskiego, Nad Polskim Rowem, Starogostyńska, Szeroka, Zielona, Poznańska, Kolejowa. Tu lokalem był Hotel Francuski na Placu K. Marcinkowskiego. Ostatni wyznaczony teren skupiał mieszkańców z ulic : Przy Farze, Nad Kanią, Klasztorna, Kościelna, Młyńska, Podzamcze, Rynek, Zamkowa, Nowa, Łazienna, Kacza, Tkacka, Nowe Wrota, Wąska, Fabryczna. Głosowano w hotelu Kaczmarka (Rynek 6).
    Walka polityczna była bardzo ostra. Z jednej strony partie opozycyjne nawoływały do bojkotu wyborów, z drugiej, natomiast, obóz rządzący bardzo starał się, aby zachęcić obywateli do głosowania, szczególnie w tych regionach, gdzie przewagę miała endecja. Na przykład władze Gostynia poleciły, by jeden z policjantów prowadził ulicami miasta... prosiaka, na którym farbą wypisano: Tylko świnia nie idzie do wyborów"! A co na to świnia i jej światopogląd?
    Zarządzenie wojewody poznańskiego dr. Kwaśniewskiego z dnia 17 listopada 1935 roku określało liczbę delegatów do Zgromadzenia Okręgowego ustalającego nazwiska kandydatów na posłów, organy, które miały prawo delegowania oraz terminy zebrań.
    Rada Powiatowa w Gostyniu w dniu 25 lipca 1935 roku wybrała następujących delegatów: Antoniego Kuleczkę - kierownika mleczarni w Borku, Jana Kurnatowskiego - ziemianina z Dusiny oraz Piotra Michalskiego - gospodarza z Ziółkowa. Dzień póĄniej Rada Miejska w Gostyniu wybrała Stanisława Kochowicza i Jana Migasa. Pozostałe rady miejskie powiatu delegowały: w Krobi - Germana Przywarę, w Poniecu - Zygmunta Wójcika, Borku - Franciszka Dimke. Rady gminne dokonały wyborów w dniu 27 lipca. Delegatami zostali:
    - Gostyń - Józef Walczak (Ostrowo) i Tomasz Kończak (Daleszyn);
    - Borek - Stanisław Dopierała (Skokowo) i Ignacy Zieliński (Głoginin);
    - Krobia - Józef Korytowski (Chwałkowo) i Franciszek Biernat (Krobia Stara);
    - Pępowo - Ignacy Lewandowski (Gębice) i Antoni Czerwiński (Pępowo);
    - Piaski - Stanisław Nawrot (Dąbrówka) i mjr Marcin Talarczyk;
    - Poniec - Michał Brzeskot (Żytowiecko).
    Prawdopodobnie gostyńska rada miejska (w większości endecka) zbojkotowała wybory - wśród wybranych brakuje nazwisk znanych gostyńskich działaczy związanych z opozycją. Być może, podobnie jak w Poznaniu, mimo posiadanej większości w radzie miejskiej endecja postanowiła podporządkować się decyzji władz centralnych stronnictwa o bojkocie wyborów.
    W kolejnych dniach wybierano przedstawicieli samorządu gospodarczego, związków zawodowych itp. Izba Przemysłowo - Handlowa wybrała na swych delegatów: Mieczysława Dzieciuchowicza, Antoniego Dembińskiego, Józefa Fliegiera, Władysława Jezierskiego, Henryka Kaczmarka, Stanisława Koteckiego, Józefa Góreckiego, Antoniego Muślewskiego, Franciszka Nowakowskiego, Józefa Pokrywkę, Jana Wochowiaka. Poznańska Izba Rzemieślnicza wybrała Walentego Manie, Wawrzyńca Kortusa, Stanisława Gawrońskiego, Władysława Hasińskiego, Stefana Tuliszke, Nikodema Świetlika i Józefa Wypycha. Izba Rolnicza w okręgu nr 96 wybrała następujących przedstawicieli do zgromadzenia okręgowego: Mieczysław Chłapowski, Jerzy Donimirski, Antoni KoĄlip, Jan Machowski, Mieczysław Minicki, Ludwik Niemczak, Władysław Szczaniewski, Stanisław Taczanowski i Czesław Wróblewski. Trudno dziś ustalić, które z podanych nazwisk związane są z powiatem gostyńskim.
    W dniu 14 sierpnia odbyło się zgromadzenie wyborcze okręgu 96, na którym wybrano kandydatów na posłów: Czesława Wróblewskiego, Jerzego Donimirskiego, Antoniego Muślewskiego i Leona Nowakowskiego. Zastępcami zostali: dyr Józef Wesołowicz, Ludwik Dubski, ziemianin z Podrzecza Stanisław Taczanowski oraz notariusz Jarysz. Odpadły zgłoszone kandydatury Leona Leśniewskiego, Franciszka Nowakowskiego, Stanisława Gawrońskiego, Jana Bartkowiaka, Jana Matyli, dr. Teofila Jórgi, Stefana Taliszki, Jana Niemczyka, Eugenii Roweckiej, dyr. Perzyńskiego, Karola Skrzetuskiego, Jana Mielcarka i Jana Wilczaka.
    Ponieważ agitacja wyborcza, czy raczej antywyborcza była zakazana, ogłoszenia o wiecach zamieszczała jedynie sanacja. 30 sierpnia w sali Jezierskiego miało miejsce spotkanie z kandydatem na posła Leonem Nowakowskim z Leszna. Organizatorem był Komitet Obywatelski. Zebranie prowadził Szczepan Kaczmarek, zaznaczając, że ma ono charakter gospodarczy. Na temat ordynacji wyborczej przemawiał członek Akcji Katolickiej i dyrektor leszczyńskiego gimnazjum - Perzyński (jego kandydatura upadła 14 sierpnia). Na koniec mowę wygłosił główny gość - Leon Nowakowski. Pięć dni później, 4 września 1935 roku na zaproszenie Komitetu Obywatelskiego gościł w Gostyniu inny kandydat: Antoni Muślewski. Prorządowy "Orędownik" w artykułach wstępnych często zamieszczał bardzo agresywne wypowiedzi skierowane przeciwko endecji. Porównywano spokojny przebieg obecnej kampanii wyborczej z poprzednią, "kłótliwą" i "partyjniacką". Gazeta informowała także o próbach namawiania do "niebrania" udziału w wyborach: "chodzą po wsiach endecy i namawiają do bojkotu". "Orędownik" zamieszczał także komunikaty różnych organizacji deklarujących udział w wyborach, np. Związku Weteranów czy Związku Strzeleckiego. Były to, oczywiście, organizacje sanacyjne.
    Głosowanie odbyło się w dniu 8 września 1935 roku. Ponieważ spora część społeczeństwa zbojkotowała wybory, władza starała się w jakiś sposób usprawiedliwiać ich niekorzystny wynik (ulewne deszcze). Manipulowano też wynikami. Część głosujących poszła do urn ze strachu przed konsekwencjami proponowanego przez opozycję bojkotu: np. urzędnicy państwowi. Ta grupa jednak oddawała nieważne głosy, przekreślając wszystkie nazwiska. Stąd też spora ilość nieważnych kart wyborczych, których liczby nie podawała jednak prasa sanacyjna.
    GOSTYŃ powiat Miasto
    GŁOSOWAŁO 9355 1566
    % głosujących 32 40 Frekwencja wyborcza w powiecie gostyńskim w wyborach parlamentarnych w 1935 r.





















    Na posłów wybrano: Czesława Wróblewskiego, Jerzego Donimirskiego, Antoniego Muślewskiego oraz Leona Nowakowskiego.
    Ordynacja wyborcza do senatu jeszcze bardziej ograniczała wpływ społeczeństwa na wynik głosowania. Izba wyższa miała być "reprezentacją obywateli, którzy wyróżniają się spośród swojego otoczenia". Prawo wybierania swoich przedstawicieli do Wojewódzkiego Kolegium Wyborczego, które dokonywało wyboru senatorów, mieli obywatele, którzy ukończyli 30 lat, a ponadto spełniali jeden z wymogów: zostali uhonorowani wysokimi odznaczeniami (np. Virtuti Militari, Krzyż Walecznych), posiadali wyższe wykształcenie, piastowali stanowiska w władzach samorządów terytorialnych, gospodarczych lub zawodowych. Każdy powiat został podzielony na obwody liczące od 90 do 120 wyborców. Zebrania obwodowe miały za zadanie wybrać jednego delegata, do Wojewódzkiego Kolegium Wyborczego. Nie dość więc, że ograniczono znacznie liczbę uprawnionych do wyboru wyższej izby parlamentu, to jeszcze wprowadzono głosowanie pośrednie! Dopiero ten ostatni organ wybierał senatorów. W Gostyniu czynne prawo do wyborów delegatów, mających spośród siebie wyłonić przedstawicieli Izby Wyższej, przysługiwało tylko 113 osobom! Aby zrozumieć rozgoryczenie opozycji, warto tutaj zaznaczyć, że 1/3 senatorów (32 z 96) powoływał prezydent.
    W głosowaniu do Senatu, a właściwie do kolegium wojewódzkiego, które miało wybierać senatorów, powiat gostyński podzielony został na 5 obwodów;
    Obwód 1 - miasto Gostyń. Lokal wyborczy: Hotel Polonja przy ulicy Kolejowej;
    Obwód 2 - gminy wiejskie Gostyń - Piaski. Lokal wyborczy: hotel Kaczmarka, Rynek 6;
    Obwód 3 - miasto i grupa wiejska Poniec oraz część gminy wiejskiej Krobia;
    Obwód 4 - miasto Krobia gminy wiejskie Pępowo oraz część gromady gmin wiejskich Krobia;
    Obwód 5 - miasto i gmina wiejska Borek.
    Zebrania obwodowe w celu wyboru delegatów do wojewódzkiego kolegium wyborczego odbywały się w niedzielę 25 sierpnia 1935 roku. Według danych sanacyjnych frekwencja wynosiła 75 %. Wybór komisji obwodowe z powiatu gostyńskiego był następujący:
    Obwód 1 Szczepan Karczmarek - kierownik szkoły w Gostyniu;
    Obwód 2 Stanisław Karłowski - ziemianin z Szelejewa;
    Obwód 3 radca Stanisław Fenrych - Pudliszki;
    Obwód 4 German Przywara - kupiec z Krobi;
    Obwód 5 burmistrz Borku Nikodem Dykczak.
    15 września 1935 roku kolegium wyborcze w Poznaniu wybrało na senatorów Witold Jeszke, Zygmunt Głowackiego, Tadeusz Łakińskiego i Bernarda Chrzanowskiego.
    Kolejne wybory odbywały się w 1938 roku, w sytuacji coraz bardziej zbliżającej się groĄby wojny. Sanacja próbowała przekonać opozycję do porzucenia idei bojkotu wyborów, obiecując, że nowy sejm zmieni niekorzystną ordynację wyborczą: "Zapamiętaj cztery słowa: sejm to ordynacja nowa". Niestety, nie udało się odnaleĄć danych dotyczących przebiegu głosowania w powiecie gostyńskim.

    .
    ----------------------------------------------------------------------------




MENU
Strona główna
Forum
Kontakt

>>>>>

Szablon pochodzi ze strony www.d4u.biz !Kontakt z nami